wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 9

Zanim zacznę chcę wam podziękować za ponad 1600 wejść. Gdyby nie wy to  nie pisałabym w ogóle. Dzięki :)

Rozdział 9

Fran:
Stoimy właśnie przed drzwiami wejściowymi domu Leona. Pan German poprosił, abym przyszła tu z nim.
- Puk , puk
- Dzień dobry, przepraszam o co chodzi?? - otworzyła jakaś pani. Pewnie mama Leona.
- Jest tu moja córka?? - prawie krzyknął pan German próbując przepchać się obok tej pani i wejść do domu. Całe szczęście udało mi się go zatrzymać:
- Przepraszam za tego pana. My chcieliśmy się spytać, czy jest Leon??
- Nie niestety nie ma. Wyszedł wczoraj do szkoły i jeszcze nie wrócił.
- Tak myślałam, jest źle. - powiedziałam do siebie
- O co chodzi?? - powiedziała ta pani, German nadal próbował się uwolnić z mojego uścisku więc nie słyszał tego co powiedziałam
- Ja jestem koleżanką Leona ze studia, ale przyjaźnię się też z córką tego pana Violettą - po tych słowach ścisnęłam go jeszcze bardziej, tak dla zabawy. Wyobraźcie sobie 17 latkę, która tak mocno trzyma 40 latka, że ten nie może się uwolnić, a trzyma go tylko jedną ręką i w ogóle o nim nie myśli bo rozmawia z jakąś panią. To bardzo śmieszny widok. - bo widzi pani ostatni raz widziałam Violettę jak biegła poszukać Leona, a wczoraj nie wróciła do domu na noc.
- Czyli mój syn uciekł z jakąś pierwszą lepszą dziewczyną, ale powtórz to co powiedziałaś??
- Jestem koleżanką Leona i Violi ze studia?? Oto pani chodzi???
- Tak. O czym ty mówisz z jakiego studia??
- No ze szkoły muzycznej o nazwie studio on beat. - nie rozumiem o co jej chodzi. Wygląda jakby nie wiedziała o czym  mówię.
- Jakiej szkoły muzycznej. Mój Leonek uczy się w najlepszej prywatnej szkole średniej. Przecież on nawet nie potrafi grać na żadnym instrumencie. Chyba nas z kimś pomyliliście. - byłam tak zdziwiona tymi słowami, że aż puściłam Germana.
- Tu mieszka Leon Verdas? Prawda??
- Tak, ja jestem jego matką. Przepraszam was nie mam czasu na takie żarciki. - już chciała zamknąć drzwi, lecz German jej nie pozwolił
- Niech pani poczeka! Camilo masz jakieś zdjęcie Leona?? - zwrócił się do mnie, lecz znów mnie pomylił i to z.. tą zdrajczynią.
- Nie mam zdjęcia, ale mam nagranie jak śpiewa. Niech pani zobaczy. - pokazałam jej ten filmik.
- To nie możliwe. To przecież mój Leoś. Jak on pięknie śpiewa. Nie wierzę.
- To niech pani uwierzy.
- Wszystko pani wytłumaczymy. Tylko może nas pani wpuścić do środka?
- Oczywiście wejdźcie.
Wprowadziła nas do salonu. To był duży pokój. Na ścianach i półkach było mnóstwo zdjęć Leona.
- Przepraszam za takie szorstkie przywitanie. Może się przedstawię. Nazywam się Esmeralda Verdas.
- Ja jestem German Castillo i szukam córki Violetty. Ludmiła powiedziała, że ostatni raz widziała ją z Leonem.
- Francesca! Jestem Francesca! Mógłby się pan w końcu nauczyć. Mam dość ciągłego poprawiania pana.-  byłam zdenerwowana i trochę podniosłam głos- przepraszam, ale się zdenerwowałam.
- Nie szkodzi powinienem się nauczyć.
- Wracając do tematu Leon nie wrócił wczoraj na noc. Strasznie się martwię, ale jeśli dobrze rozumiem to Violetta też zniknęła.
- Tak, ale nie sądzę, aby uciekli to nie w ich stylu. - wtrąciłam się w tą romantyczną pogawędkę. - bardzo boję się, że im się coś stało. Muszę się państwu przyznać. Wczoraj śniła mi się Violetta. Ona wołała mnie o pomoc. Później ją widziałam razem z Leonem byli w jakiejś przyczepie, a Viola była ranna. Wiem, że to niedorzeczne. W końcu to tylko sen, ale widzą państwo. Oni oboje zniknęli. To nie może być zbieg okoliczności.
 - Mimo wszystko to mało wiarygodne, aby przyśniło ci się coś co się dzieje naprawdę. - to są słowa Esmeraldy. Oni mnie zlekceważyli. Mam tego dość.
- Przepraszam, ale muszę już iść. Moi rodzice będą się niepokoić. Do widzenia. -po tych słowach wyszłam. Zadzwoniłam do Natalii:
- Halo.
- Cześć Naty. Spotkajmy się za parę minut w parku.
- O co chodzi?
- Wiesz byłam właśnie u Leona. On też zniknął. Mój sen robi się coraz bardziej realny, a w końcu zaczął się on w parku. Więc tam muszę szukać podpowiedzi do tego gdzie znaleźć Violettę.
- Zobaczymy się w parku za 5 minut.
- pa.

Fede:
Przypadkiem usłyszałem jak Natalia zaprasza Francesce na dziś wieczór do baru karaoke. Jak by wykorzystać tę informację...... Wiem!! Też tam pójdę i zaśpiewam dla niej piosenkę. Tylko, którą..
Już wiem Te esperare . To piękna piosenka. Z resztą śpiewałem ją dla You mixu  w tamtym roku i chyba jej się podobało. Później zaśpiewamy jakąś piosenkę razem. To będzie super wieczór. Jestem tego pewny.

Wczoraj...
Jade:
- Patrz Mati. Idzie, ale jest z jakimś chłopakiem. Jak myślisz  czy oni porwą ich oboje??
- Masz odpowiedź. - zobaczyłam jak ludzie w kominiarkach wychodzą z czarnej przyczepy łapią tę smarkule i tego chłopaczka. Oni skuli ich kajdankami i zakleili im usta taśmą.
- Patrz ten chłoptaś się rzuca. Próbuje uwolnić Violettę.
- Nie martw się. Oni wiedzą co zrobić w takiej sytuacji. To zawodowcy. Patrz straszą go. Jeden z nich przyłożył  pistolet do ramienia dziewczyny. Nie!! On strzelił.
- Mati skąd tam tyle ketchupu?? Chodź weźmiemy sobie trochę...

#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*

Tak jak chcieliście było trochę o tym co się stało Leonettcie. Może  nie tak jakby niektórzy chcieli, ale gdyby nic się nie działo to byście mnie nie czytali. Jeszcze raz dziękuje za tyle wyświetleń oraz za 5 komentarzy pod ostatnim rozdziałem.Będzie mi bardzo miło jeśli pod tym rozdziałem będzie więcej komentarzy. Czekam na wasze opinię i zachęcam do udziału w ankiecie.

5 komentarzy:

  1. Rozdział cudny <33
    Poszczelili Viole?! Oby przeżyła ..
    Najlepsza Jade z tym ketchupem hahhaha

    OdpowiedzUsuń
  2. słit opowiastka czekam na nexta :))))
    buziaczki :*****
    A i pisz częściej bo nie mogę tyle czekać <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale ciekawe. Zszokowało mnie. Czekam na next.
    Pozdrowionka:*
    Życzę weny. <3333333

    OdpowiedzUsuń
  4. no ketchup jest niezły.. ale najlepszy jest German, hahahaha:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział. zapraszam do mnie: http://alcancemos--las--estrellas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Wystarczy jedno słowo. Każdy komentarz bardzo dużo dla mnie znaczy :)