wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 11

Bardzo zachęcam do przeczytania i komentowania OS.  Informuję też, że jeśli w rozdziale pojawi się tekst w podwójnym nawiasie to oznacza on, że to wiadomość ode mnie.

Rozdział 11

Marco:
- Mam pytanie, czy mógłbyś nam pomóc szukać Violetty?? - powiedziała Fran po chwili namysłu, a już myślałem, że che mnie spytać o coś... Nie ważne.
- Tak, oczywiście, ale możecie mi wytłumaczyć co się w ogóle stało??
- Więc zaczęło się od mojego snu... (( To co się działo, wy już wiecie, więc przejdę od razu dalej))
- Rozumiem, a dzwoniłyście do szpitali sprawdzić, czy przypadkiem nie miała wypadku i się tam nie znajduję?? - pytając staliśmy koło Naty,  do której szliśmy, gdy Fran kończyła mi opowiadać.
-Nie pomyślałyśmy- powiedziała Naty waląc się ręką po głowie
- To co tak stoicie? Do roboty...

Violetta:
Właśnie się obudziłam, ale nie wiem gdzie jestem. Znajduję się w jakim pokoju. Całym pomalowanym na biało. Za oknem jest jakiś... trawnik. Ałaa. Spróbowałam wstać, lecz strasznie boli mnie głowa i ramię u lewej ręki.
- W końcu się obudziłaś. - powiedziała dziewczyna, którą dopiero teraz zauważyłam, a leżała na łóżku  obok mnie.
- Gdzie ja jestem??
- Jesteś w szpitalu.
-A co ja robię w szpitalu??
- Z tego co słyszałam to przywieźli cię tu jacyś zamaskowani panowie, którzy nawet nie weszli do środka, tylko zaparkowali taki wóz z przyczepą przed szpitalem, wywlekli cię z niego, położyli przed drzwiami wejściowymi i szybko odjechali. Wiesz muszę zadzwonić po pielęgniarki, niech przyjdą tu i z tobą porozmawiają, bo muszą uzgodnić kim jesteś i dlaczego oni cię tu przywlekli?  mówiąc to nacisnęła jakiś przycisk zwisający nad jej łóżkiem
- Ja jestem Violetta, Violetta Castillo
- To ty?? Violetta, to naprawdę ty??
- Tak, a my się znamy??
-Pewnie mnie nie pamiętasz, nazywam się Lena, jestem siostrą Natali.
- Lena?? Nie poznałam cię. Co ty tu jeszcze robisz??  Miałaś wyjść już dawno,
- No w sumie tak, ale okazało się, że jakieś badania wyszły źle i musiałam zostać jeszcze par dni, ale już jutro rano wychodzę.
Teraz weszły pielęgniarki i zaczęły się mnie wypytywać o imię, wiek, nazwisko, miejsce zamieszkania i inne bzdury, lecz jedna zapytała:
- Znasz Francesce Cauviglia  i Marco Taveli,
- tak, znam Francesce, ale tego chłopaka nie, a o co chodzi??
- Masz!- powiedziała dając mi do ręki telefon
- Halo! - powiedziałam
- Cześć!!! Violetta!! Ty żyjesz. Jak dobrze ona żyje! Mówiłem, że nic jej nie będzie. No miałeś racje. Violetta, Violetta jesteś tam? - usłyszałam znajome głosy Naty, Fran  i jakiegoś chłopaka
- Jestem, możecie do mnie przyjechać, proszę was mamy dużo do obgadania.
- Tak, tak zaraz tam będziemy...

#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#**#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*

Jest! Napisałam! W końcu bezpiecznie zakończyłam temat Violetty. Jeszcze tylko Leon i wszystko będzie dobrze. Chyba trochę za dobrze. Hmmm... Trzeba tu wymyślić coś nowego..
Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam za dużo czasu następny postaram się, aby był dłuższy. Jeszcze raz proszę komentujcie i rozdział i OS. To wiele dla mnie znaczy. Dodawajcie się też do obserwatorów.

6 komentarzy:

  1. Świetny. Spk nic się nie stało, że nie dodałaś. Czekam na next!!!
    Pozdrawiam i Te amo <3
    PS pierwsza

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff... Jak dobrze że Violi nic nie jest.
    Rozdział genialny <33

    OdpowiedzUsuń
  3. nieźle, nieźle coraz ciekawiej...

    OdpowiedzUsuń
  4. mało napisałaś :((( ale myślę że będzie lepiej :)))))
    biedna Lena posiedziała sobie w tym szpitalu :'(((
    pozdrowionka :*****

    OdpowiedzUsuń
  5. Superowy rozdział ;) Jaki ciekawy <3

    OdpowiedzUsuń
  6. to znowu ja - teraz juz napewno z daleka - sprawdź:)

    OdpowiedzUsuń

Wystarczy jedno słowo. Każdy komentarz bardzo dużo dla mnie znaczy :)