wtorek, 16 lutego 2016

Hej?

Sama nie wiem czemu to pisze, ale jedna rzecz nie daje mi spokoju... Za każdym razem jak wejde na bloggera jest coraz więcej wyświetleń tego bloga, mimo ze jest on zakończony... Intryguje mnie czy ktoś tu zagląda? A jeśli to po co? Liczysz ze jeszcze cos opublikuje? Pewnie usune ten post jeśli nie dostane odpowiedzi... Ale jeśli ktoś tu jest... Co u cb? Jak toczy się teraz twoje zycie? Dużo się zmieniło? U mnie mnóstwo... Juz szczerze mówiąc nie ma we mnie wiele z tej dziewczyny która prowadziła tego bloga... Niesamowite. Ale bardzo dobrze wspominam tą przygodę :)

wtorek, 1 września 2015

Epilog + Moje wrażenia z VL + pożegnanie + podsumowanie + podziękowanie

Miesiąc później.....
Francesca i Diego są razem. Wszyscy musieli to zaakceptować. Zaakceptowali Francesce. Nie wierzą jej wciąż, ale akceptują to, że ona jest. Jest 15:30 są po lekcjach siedzą u dziewczyny w pokoju.
-Nie rozumiem. Dlaczego nie pozwalają mi się z nią zobaczyć?? - spytała Francesca z wyrzutem
- Ile razy już tam byłaś?
- Od kąd się dowiedziałam, że się obudziła... Niech pomyślę 8? Tak chyba tak. Ale przecież skoro się obudziła to wszystko powinno wrócić do normy! Czemu ona im nie powiedziała, że to nie byłam ja. Dlaczego?
- Pewnie jej nawet nie powiedzieli, że byłaś ją odwiedzić. Są przekonani, że to byłaś tyi pewnie jej nawet nie zapytali co się tak naprawdę w tedy wydarzyło. Spokojnie... W końcu ją zobaczysz. - powiedział i przytulił ją ramieniem.

Natalia i Maxi wciąż są w fazie przejściowej. Są najlepszymi orzyjaciółmi, lecz nie mają odwagi zmienić tego w poważniejszą relacje
- Martwie się o Francesce - rowiedziała zatroskana Natalia, gdy wracali ze szkoły
- Ja też nie wiem czemu nie chcą jej wpuścić. To wszystko jest takie dziwne. Miesiąc temu do niej zadzwonili, że się obudziła, Francesca zrobiła rewolucje ze swoim życiem tylko dla niej. A oni nie pozwalają jej się z nią zobaczyć. - powiedział zbulwersowany.
- Idziesz gdzieś dziś? - zapytała, zmieniając temat.
- Nie chyba nie mam żadnych planów - odpowiedział
- To już masz. Idziemy do tego szpitala. Może nas wpuszczą jako "starych przyjaciół". Dowiemy się może czegoś więcej. - powiedziała Natalia
- Okey. Wychodzimy za pół godziny

Wrócili wieczorem. Nie mieli żadnych dobrych wieści. Udało im się zobaczyć Camile. I wiedzą, że ona żyje, ale od razu ich wyprosil i nic im nie powiedzieli. Znaczy się mieli jeden pozytyw:
- Hej. Byliśmy z Maxim w szpitalu. - przywitała się Natalia wchodząc do pokoju
- Ico? - zapytała Francesca pełna entuzjazmu.
- Nic nowego. Nie wpuścili nas, - Francesca posmutniała - Ale, udało nam się ją zobaczyć. Akurat przechodziła z jednej sali do innej. Udało mi się powiedzieć "Francesca chciałaby się z tobą zobaczyć" Zaraz mnie wyrowadzili, ale zareagowała na toje imie.
- Pójdę tam znowu jutro z Diegiem. - powiedziała Francesca i obie zajęły się sobą.


Następnego dnia miała być dyskoteka szkolna....
- Pójdziesz dziś ze mną do szpitala? - przywitała swojego chłopaka Francesca
- Jasne.


- Pójdziesz dziś ze mną na dyskoteke - przywitał Maxi Natalie
- Jasne


Francesca i Diego urwali się dziś z lekcji i zaraz rano poszli do szpitala. Siedzieli cały dzień przed dzrwiami jej sali licząc, że uda im się ją zobaczyć.
- Dochodzi 17. - poinformował Diego
- Wracamy? - gdy mówiła to słowo otworzyły się drzwi sali Camili. Rudowłosa jechała na wózku. Wiozła ją poważna i idealna pielęgniarka, którą Francesca spotkała 2 miesiące temu i która do niej zadzwoniła.
- Camila! - powiedziała Francesca w stronę przyjaciółki.
- Francesca. - oczy pacjentki się zaświeciły
- Idź z tąd jak najszybciej! - powiedziała pielęgniarka głośno - Za pięć minut  w parku szpitalnym przy fontannie- szepnęła - Idź bo zawołam ochronę.
Francesca razem z Diego odeszlli. Francesca biegła po schodach jak opętana.
- Zaczekaj. Zdąrzymy. Zapytaj w recepcji, którędy do parku - zawołał Diego
Dobiegła do recepcji zapytała i poszli za wskazówkami.

 - Macie tylko chwilkę, bo mnie wyleją - powiedziała Pielęgniarka
- Francesca, czemu nie przyszłaś wcześniej.  - zapytała Camila
- Porozmawiaj z lekarzami i rodzicami. Opowiedz im jak to było, gdy .  Wszyscy uważają, że to ja.
- Musimy już iść - powiedziała pielęgniarka i odjechały
- Wróćmy do domu. - powiedział Diego

Było już późno jak wrócili do ośrodka, ale muzyka wciąż grała. Czyli dyskoteka trwała. Poszli tam. Potańczyli troche  wrócili do pokoi.



Następnego dnia w szkole na muzyce pani znów poprosiła Francesce, aby znów zaśpiewała swoją piosenkę. Dziewczyna się zgodziła. W połowie piosenki w klasie zjawił się niespodziewany gość. Weszła Camila. W Niebieskiej sukience i djednym warkoczu. Francesca skończyła śpiewać i podbiegła do niej.
- Przepraszam cię - wyszeptała Camila
- Za co?
- Nie wiedziałam, że cię oskarżyli....

Na komendzie....
Siedzą Camila, Francesca, Ludmiła i Violetta.
- Camilo? Złóż swoje zeznanie- piowiedział policjant
- Ja wtedy stałam na schodach i przyszła Violetta. Pokłóciłyśmy się troche, bo Federico ze mną zrobił pracę do szkoły, a nie z nią. I gdy się przepychałyśmy ,ósiałam upaść.
- Twoje zeznania zgadzają się z zeznaniami panny Francesci.  Violetto chcesz coś powiedzieć? - Violetta już płakała.
- To wcale nie była ona. Przecież to była Francesca. Sama to widziałam - zaczęła jej bronić Ludmiła
- Lu to nie ma sensu. Tak to była moja wina! Wyrzuty dręczą mnie cały czas. Cieszę się, że to w końcu wyszło na jaw....
- Cała nasza intryga na nic! Musiałaś się budzić! - krzyknęła Ludmiła


Podsumowując. Diecesca jest razem. Naxi jest razem. Camila się obudziła. Violetta dostała nadzór kuratora jak i Ludmiła. Violetta za nieumyśle spowodowanie choroby. Ludmiła za składanie fałszywych zeznań.


*******************************************************
Violetta Live. Byłam 25 sierpnia w KJrakowie. Zobaczyłam ich. Posłuchałam ich. Nie dostałam autografu. Nie rozmawiałam z nimi. Nie dałam im nic. Ale czuję się spełniona. W tym momencie zamykam rozdział Voletty. Poznała dwie fajne dziewczyny przed koncertem PPatrycje i Monikę. Udało mi się też zobaczyć z Evex. Emocje na koncercie sięgały zenitu. Mimo, że nie wszyscy byli tak szczęśliwi jak ja. Było sporo małych dzeici, lecz mi to nie przeszkadzało. Sprawiałam radość obsadzie. Chciałam aby zapamiętali koncert w Krakowie. Obsada mówiła sporo o polsku. To było cudowne...
****************************************************************
Żegnam się dziś z wami. Smutno mi, ale pamiętajcie. Każde ryzyko, które podejmujesz w życu jest krokiem ku twemu przeznaczeniu. Tak wielu mądrych rzeczy nauczył nas ten serial. Będę pamiętać o Violetcie. Zawsze będzie ważnym etapem mego życia  Boje się. Jak to będzie. Bez was. Bez tej energii, którą mi dawaliście. Nie wiem jak ja sobie poradzę.
**************************************************************
7000 wyświetleń. 8 obserwatoró. Wyświetlenia z przeróżnych stron świata. Tego się dorobiłam wciągu półtora roku. Szkoda, że nie doczekam się drugiej rocznicy.
**************************************************************
Zuza Ł byłaś moją najbardziej aktywną czytelniczką. Zawsze mnie motywowałaś. Wiedziałam, że muszę coś napisać, bo ty czekasz, aż coś napiszę. Twojego blloga wciąż będę czytać. Uwielbiam cię. Welkie dzięki. Zmieniłaś mój świat. Na pierwszym miejscu dziękuję tobie

Anonimek z ciepłych krajów. Byłeś stałym, lecz mało aktywnym czytelnikiem. W drugiej kolejności dziękuję tobie, za poprawianie moch błędów ortograficznych i za sprawdzanie rozdziałów zanim je opublikowałam. Swoją drogą przepraszam wszystkich za błędy, które mogłam tu ppełnić, bo piszę to na szybko. Wielkie Dzięki

Zuza, potem anonim  tobie też bardzo dziękuję. Za poprawianie błędów i odważną kryykę. Żadko się udzielałaś, lecz byłaś i zawsze miałaś swoje drobne uwagi. Jesteś trzecią osobą, której dziękuję

Marianna Comello i Best Holidays (DOve Verdas) Nie wiem, czy, któraś z was to czyta. Ostatnio się tu nie pojawiacie, ale wam też chcę podziękować.  Byłyście. Żadko, ale byłyście. Za to wam dziękuję!

Obserwatorzy. Nie wiem czy czytaliście. Bo niegdy nie daliście o sobie znać, ale wam też dziękuję, za motywacje. Dzięki!

MArtyna Wierzchowska. Pewnie cię tu nie ma. Czytałaś moje poprzednie opowiadanie. Do połowy. Nie wiem czemu przerwałaś, ale tobie też chę powiękować. Za to, że w tedy dawałaś mi nadzieje i motywacje. Dzięki!

Jest jeszcze jedna osoba, dzięki, której w ogóle zdecydowałam się spróbować swoich sił w pisaniu. Nie wiem, czy ona wciąż pisze bloga w tedy nazywała się Andżelika. Czytałam jej blog i postanowiłam spróbować swoich sił. Dziękki!

To chyba tyle. Jeśli kogoś pominęłam. Widocznie za mało się udzielalł. I tak przeraszam, jeśli kogoś ominęłam. Jeszcze jedne ogólne podziękowania.
DZIĘKI, ŻE BYLIŚCIE ZE MNĄ PRZEZ TE 1,5 ROKU. ZMIENILIŚCIE MOJE ŻYCIE. DAWALISCIE MI NADZIEJE MOTYWACJE I WIELU TRUDNYCH CHWILACH NAWET O TYM NIE WIECIE, ALE MI POMOGLIŚCCIE.

DZIĘKUJĘ!!!!!!!!!!!!!!!!

Pamietajcie TODO ES POSIBLE!
Wierzcie w siebie  spełniajcie marzenia!
Pa!



Ps. Jeśli ktoś miałby ochotę utrzymywać kontakt to zapraszam tu zwyklehistorie.blogspot.com albo na mojego maila asia14@t.pl

Jeszcze raz Pa!  

piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 16

Był tam. Stał. Żywy. Z krwi i kości. Miała taką nadzieję. Bała się, że to tylko złudzenie i, że on zaraz zniknie, ale nie. Wciąż stał. Patrząc na nią tymi cudownymi oczami.  Dzięki niemu poczuła się pewniej. Patrzyła mu w oczy, nie słysząc, że nauczycielka własnie tłumaczy klasie, że ona zaraz im zaśpiewa. Diego przemieścił się. Wziął gitarę i zaczął grać pierwsze akordy. Zaś ona zapatrzyła się w jego oczy. Zapomniała o wszystkim. O tym, że Camila była 5 lat w śpiączce. O tym, że wszyscy jej nie nawidzą. To nie miało znaczenia. Znaczenie miała ona, on i piosenka. Patrząc mu w oczy zaczęła śpiewać:

Poszukuję mego magicznego przeznaczenia
Ponieważ ja, nauczyłam się mówić żegnaj

Spoglądam pewnie w przyszłość
Robię kolejny krok
Trzeba zacząć żyć na korzyść czasu
Za mną zostaje przeszłość
I wszystko złe odeszło
Mam tylko jedno marzenie ku, któremu zmierzam

To jest to co czuję
Brakuje mi odwagi,
żeby powiedzieć, że
Wszystko jest możliwe
Szukam mego przeznaczenia,
Mego marzenia
Ponieważ ja
nauczyłam się mówić żegnaj

Nie poddam się
Podażam własną drogą będąc sobą
Ponieważ ja
Nauczyłam się mówić żegnaj

Czuję, że to ten moment
I muszę zdecydować
By robić postepy z każdym krokiem
Ispełnić moje marzenie
Przezwyciężyć strach
Żeby iśc do przodu
Nie robiąc przerw
Bo to jest mój czas

Nie poddam się
 podążam własną drogą będąc sobą
Pnieważ ja
nauczyłam się mówić żegnaj
Nie poddam się
Podążam moją drogą będąc sobą
Ponieważ ja
Nauczyłam się mówić żegnaj!

Skończyła. Stoi na srodku klasy. I patrzy w oczy tym, którzy mieli ją za nic. Wyglądają jakby nagle zauważyli w niej człowieka.
- No bez przesady! - Federico wstał i podszedł do niej - Daliście się nabrać na ten tandetny strój - pociągnął z pogardą za jej bluzkę
- zostaw to - odgryzła się
- Jedna głupia piosenka i zapomnicie co zrobiła Camili! Prawie ją zabiła! Nie zapominajcie o tym! - w tym momencie Diego wstał
- Wiesz co? Czy ty masz jakiekolwiek dowody na to, że to była Francesca! Czy ty, albo wy! Kiedykolwiek pomyśleliście jak ona się czuję! Straciła przyjaciółkę! Powinna mieć w was oparcie, lecz wy co? Oskarżyliście ją na podstawie zeznań jednej 10 letniej dziewczynki! To wy jesteście potworami, nie ona!  - swoją przemowę zakończył przytulając ramieniem Francesce.
- Ile ci zapłaciła, żebyś to powiedział? - znowu wtrącił się Federico  - Jeżeli uwierzycie jej i jemu to jesteście idotami! Idiotami! - trzasnął drzwiami od sali muzycznej i wyszedł. W ślad za nim wybiegł Leon. Francesca usiadła w ławce, zaś Diego wrócił do swojej klasy.  Lekcja myzuki u Francesci trwała dalej, lecz bez Leona i Federico, którzy w tym czasie siedzą na schodach w szkole.
- Jak oni mogą? Jak oni mogą tak łatwo zapomnieć? Nienawidzę jej! Nie nawidzę! - mówi Federico
- Przeciesz wiem o tym, ale może to faktycznie nie była ona
- Twierdzisz, że moja dziewczyna kłamie?
- Tak, tak twierdze. Dobrze wiesz jaka jest Ludmiła! Ona ciągle kłamie!
- Dlaczego bronisz Francesci!?
- Bo znam Diego! I nie sądze, aby zakochał się w morderczyni, a sam przecież widziałeś jak jej bronił i ją przytulał. Zakochał się to widać.
- Jeżeli nie ona, to kto by to zrobił??
- Wiem, że była dla ciebie bardzo ważna, ale dawno u niej nie byłeś może byś ją odwiedził.
- Po co? za każdym razem gdy to robie jestem jeszcze bardziej wściekły, na to co ona jej zrobła!
- Jak chcesz, ale Diego ma racje. Dręczymy ją od pięciu lat. Wyobrażasz sobie jak ona się czuję? Ty straciłes Camilę, ale masz mnie, Ludmiłe, rodzinę i wszyscy cię lubią. Ona straciła Camilę, straciła rodzinę, przyjaciół i wszyscy jej nie nawidzą. Z jej punktu widzenia żyjesz jak król. Doceń to co masz. Nie musimy jej lubić, ale też nie musimy na każdym kroku utrudniać jej życia.
- Może masz racje..
- Mam racje  wiesz co wracam na lekcje, a ty też wróc, ale dopiero jak ochłoniesz. - Nie zdąrzył już wrócić na muzykę wrócił na następną lekcje.

W tym czasie Natalia wtajemniczyła w plan Francesci Maxiego. Który wciąż nie może uwierzyć, że Natalia jej wierzy. Są już po lekcjach i siedzą u niej w pokoju.
- Ona naprawdę potrafi być miła. Sama poprosiła mnie, abym jej pomogła stać się normalną.
- Jakoś nie mieści mi się to w głowie Ale wiesz co? - złapał ją za rękę, dziewczyna lekko się zdziwiła, lecz nie stawiała oporu
- Co? -zapytała
- Tobie wierzę! Jeżeli tak uważasz to to prawda. - Natalia lekko się zawstydziła i wyciągnęła rękę z jego uścisku.

Francesca po skończonych lekcjach idzie do pani od muzyki.
- Dzień dobry!
- Witaj Francesco! Coś się stało?
- Nie. Wszystko dobrze. Tylko chciałam pani podziękować, za te dzisiejsze zajęcia zo to, że mogłam zaśpiewać i, że sprowadziła pani Diego.
- Nie dziękuj mi tylko jemu, To on to wymyślił. Poprosił, abym ci kazała zaśpiewać, ale bardzo chciał przy tym być, wiec zaproponowałam, aby ci grał tylko on zna akordy.
- Podziękuję mu.
- Do widzenia

Zaś Ludmiła i Voletta też teraz rozmawiają
- Ja już dłużej tak nie mogę! Jeżeli wszyscy zaczną jej wierzyć i policja wznowi śledztwo dowiedzą się! Ja się boję Ludmiła! - mówi Violetta prawie płacząc
- Spokojnie, coś wymyślę.. Trzeba nagrać Francesce w jakiejś wytuacji która pokaze ją w złym świetle w tedy jej nie uwierzą. Tylko najpierw trzeba sprowokować taką sytuację.
- Jak? - pyta Viola przez łzy
- Zaraz coś wymyślę...

Natomiast Francesca i Diego siedzą w parku na ulubionej ławce Fran. Zaprowadziła go tu.
- Czyli to tu jesteś, gdy cię nie ma w szkole, ani w pokoju! Dobrze wiedzieć.
- To moje ulubone miejsce. Z dala od ludzi, świata. Tu mogę wyobrazić sobie swój własny świat. W którym wszystko potoczyło się innaczej. - opiera głowę na jego ramieniu - w którym poznaliśmy się w innych okolicznościach.
- Już nie musisz sobie wyobrażać takiego świata. Masz mnie, a ja dopilnuję tego by ten świat stał się tym z twoich marzeń.
- Dziekuję. Że jesteś.
- Byłbym nawet gdybyś tego nie chciała....
Nagle do akcji wkracza ludmiła.
- Kolejna ofiara? - pyta Diega z wyżutem.
- O co ci chodzi? - pyta Francesca
- Biedna jeszcze nie wie co ją czeka.
- Diego? - pyta Francesca
- Ale z ciebie zła aktorka Ludmiło! Myslisz, że ona się na to nabierze! - wtrąca się Diego
- Nie wiem o co ci chodzi? - pyta Ludmiła, która tak skupiła się na Diego, że nie zauwazyła, że Francesca wstała z ławki i znalazła stojącą za drzewem Violettę z kamerą.
- Skoro nie grasz to po co ci kamera? - zapytała Francesca z kamerą Violetty w rece.
- Nie wiem co chciałaś zrobić, ale ci nie wyszło. - powiedział Diego, a Ludmiła z Volettą po prostu sobie poszły. Francesa ponownie usiadła na ławce koło Diega i przytuliła się do niego i zaczęła się śmiać. W ślad za nią poszedł Diego. I śmiali się tak z tej głupiej sytacji,aż nie mogli złapać odechu. Potem przytuleni do siebie ogladali gwiazdy
*******************************************************************
Dziś mam dla was taki miłosny rozdzialik. Wiele się działo, gdyż to ostani rozdział. Tak. Żegnam się z wami, ale jeszcze nie dziś. Oficjane zakończenie i pożegnanie. Odbędzie się 1 września, gdy opublikuję wam epilog oraz mały bonus podzielę się też z wami moimi wspomnieniami z koncertu w Krakowie. Na dziś tyle.
Bye!

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 15

17 październik czwartek
Natalia i Diego odprowadzili Francesce pod klasę, co kało się z dziwnymi komentarzami i spojrzeniami innych uczniów.
- Dasz sobie radę! - powiedziała Natalia widząc lekkie przerażenie w oczach Francesci.
- Tylko nie daj się m wyprowadzić z równowagi- dodaje Diego  - Będzie dobrze.
- Idźcie już - mówi do nich, a oni spełniają jej prośbę. Dziewczyna zostaje sama na korytarzu i już zaczyna się zastanawiać co zrobi zanim zadzwoni dzwonek, lecz jej myśli przerywa dźwięk dzwonka. Ona to ma szczęście. Wchodzi do kklasy. Wszyscy na nią patrzą. Szepcą coś do siebie. Nie musi ich słuchać. Wie, że to obelgi. Nienawidzą jej. BOją się jej. Patrzy na nich i już zamierza się odwrócić, wyjść, porzucić plan, iść usiąść na swoją ulubioną ławkę i napisać coś w zeszycie, lecz przypomina sobie,  że musi to zrobić. Dla Camilli. Dla Natalii. Dla Diega. Dla siebie. Uśmiecha się promiennie i siada w swojej ławce. Oczywiście towarzyszą temu śmiechy i nie miłe komentarze, lecz stara się udawać, że tego nie słyszy. Zaczyna się lekcja. Francesca bardzo stara się na niej skupić, ale całyczas słyszy co inni gadają "Co ona ze sobą zrobiła?" "Ta idiotka myśli, że jak dobrze się ubierze to wszystcy zapomną?" "Kretynka" "Morderczyni" "Myśli, że wszyscy zapomnimy co zrobiła?" "Może to częśc jej kolejnego planu? Pewnie zaś komuś coś zrobiła". Te wszystkie słowa prześladują ją w myślach i nie dają się skupić na lekcji. Udaje jej się kilka razy zgłosić, gdy nauczyciel o coś pyta co również jest wzbogacone o nie miłe słowa. Tyle, że już nie szepcą, lecz mówią na głos. Nauczyciel najwidoczniej zgadza się z osądem klasy, gdyż nie broni dziewczyny. Lekcja wrezcie się kończy. Francesca pakuje zeszyty do torby i nagle jak z pod ziemi wyrastają przed nią dwie postacie.  Leon i Federico ej najwięksi gnębiciele.
- Co? Próbujesz stać się normalna? To nie takie proste! - mówi Federico
 Nikt tak łatwo nie zapomni o tym o zrobiłaś!  - wtóruje mu Leon. Zadowoleni, że jeszcze bardziej jej dopiekli przybijają sobie piątke i odchodzą
- Wiecie co? - woła za nimi Francesca - Nie obchodzi mnie wasze zdanie - podeszła do nich - Zupełnie mnie nie obchodzi co sobie uważacie. Ja nic jej nie zrobiłam! Żałuję, że dałam się wam tak traktować że pozwoliłam wszystkim uważać, że to ja to zrobiłam, ale zauważyłam to i chce to zmienić, chcę się zmienic, wy nigdy nie zauwazycie jak jesteście wredni i jak dręczycie mnie od 5 lat. Lecz to koniec waszego panowania. Odzyskałam pewność siebie i tak łatwo nie dam się znów jej pozbawić! - Wyszła z klasy zostawiająć ich oszołomionych...... Nie no! Zartuję! NNie zrobiła tego. Wysłuchała comają jej do powiedzenia, oni wyszli, a ona za nimi. ALe wyobraziła sobie jak fajnie by było gdyby miała w sobie tyle odwagi, aby im to powiedzieć.  Poszła pod sale, w której mieli mieć kolejną lekcje i usiadła w kącie korytarza. Wyciągnęła swój czarny notes na piosence, którą napisała. Przeczytała cały tekst i dopisała kolejną zwrotkę.
Nie poddam się
Podążam własną drogą
Będąc sobą
Ponieważ ja
Nauczyłam się mówić żegnaj

Czuję, że to ten moment
I muszę zdecydować
By robić postępy z każdym krokiem
I spełnić moje marzenie
Przezwyciężyć strach
Żeby iść do przodu
Nie robiąc przerw
Bo to jest mój czas

Przeczytała to co sama napisała. I nie mogła uwierzyć, że to są jej słowa. Nagle coś zasłoniło jej światło. Podniosła głowę i zauważyła stojącą nad nią nauczycielkę muzyki, która przyłapała ich istatnio w sali muzycznej.
- Jak idzie pisanie piosenki? - zapytała
- Prawie skończyłam- w ostatnim momencie ugryzła się w język, żeby nie powiedzieć "okey". Pamiętała o tym, że musi się otworzyć na ludzi.
- To super. Chodź do klasy zaraz będzie dzwonek. - Francesca nie zrozumiała o co chodzi nauczycielce i posłała jej pytające spojrzenie - mam teraz lekcje z twoją klasą . - wytłumaczyła jej kobieta. Francesca wstała z podłogi i poszła za nauczycielką do klasy.
- Mam do ciebie sprawę Francesco. - zaczęła - chciałabym, abyś zaśpiewała tą piosenkę teraz na lekcji. To na pewno ci nie zaszkodzi, a myślę, żże pomorze. - Francesca stała jak sparaliżowana. Zaśpiewać piosenkę przed wszystkimi, którzy jej nienawidzą. I to nie byle jaką piosenkę. Piosenkę, która opisuje jej uczucia. To nielada trudne zadanie.
- Ale tak.. sama? - udało jej się z siebie wydusić kilka słów
- A czemu nie? Nie denerwuj się. Ta piosenka pomorze im zrozumieć twoją sytuacje.
- To pani wierzy, że to nie ja? - zapytała pełnym nadzieji głosem
- Oczywiście, że tak. Znałam Camillę bardzo dobrze, zrsztą cebie też i jestem pewna, że nie zrobiłabyś czegoś takiego. Czekałam tylko na odpowiednią osobę dzięki, której zrozumiesz, że warto się zmienić. Co było trudne bo wszyscy przed tobą uciekali - Francesca mimowolnie się zaśmiała - Co roku chciałam, aby przydzielili ci kogoś do pokoju, lecz dopiero teraz udało mi sią to wywalczyć.
- Dziękuję - Nauczycielka nie usłyszała tego słowa, gdyż zadzwonił dzwonek i zagłuszył Francesce. Wszyscy weszli do sali i obdarzyli Francesce zdziwionymi spojrzeniami widząc, że jest już w klasie. Wszyscy weszli, lecz na końcu, jako ostatnia osoba wszedł on.

*********************************************************
Na poczartek chcę was bardzo przeprosić, za moją tak długą nieobecność. Jakoś tak wyszło. Najpierw byłam tam potem tam i tak mi zeszło, choć od tygodnia jestem w domu i próbuje sie zebrać w sobbie, żeby coś wam napisać. Raz nawet mi się udało. Napisałam pół rozdziału, lecz mój kochany tablet stwierdził, że to co napisałam było głupie. Zaciął się i usunął to co napisałam. Potem już mi się nie chciało pisać drugi raz tego samego, lecz byłam do tego zmuszona. Jak wam mijają wakacje? Podzielcie się waszymi wakacyjnymi przyżyciami w komentarzu :)
Ps. Przepraszam za ewentualne błędy i literówki :)
Asia <3

poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 14

Rozmowa telefoniczna Francesci nie trwała długo. Najwyżej minutę. Dziewczyna odebrała telefon ze zdziwieniem i zdenerwowaniem (zawsze była zdenerwowana), lecz po kazdej sekundzie jej oczy powiększały się, a ułożenie warg coraz bardziej przypominało uśmiech. Dziewczyna prawie się nie odzywała pomijając raz wypowiedziane "tak" Cały czas słuchała kobiety w telefonie. Nawet po rozłączeniu nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Siedziała przez chwilę bez ruchu na łóżku z wielkimi wytrzeszczonymi oczami i uśmiechem odsłaniającym zęby. Jednak nie trwało to długo stopniowo jej oczy się zmniejszały, a uśmiech znikał, jakby coś do niej docierało. Po kilku minutach patrzeniasie przed siebie i analizowania czegoś w głowie, wstała. Skierowała się do szafy i wyciągnęła z jej najdalszego kąta żółtą (jajecznicowatą) sukienkę na ramiączkach. Dostała ją od rodziców na urodziny. Niemyślcie sobie, że to był nie trafiony prezent, to był specjalnie nie trafiony prezent tą sukienkę dostała mama Francesci po jej kuzynce. Stwierdzili, że jest brzydka i w sam raz dodatkowo zgnębi ich córkę. Lecz teraz to się dla niej nie liczyło. Ważne było że była kolorowa, żywa, kojarzyła jej się ze szczęściem. Choć sama nie umiała sobie wytłumaczyć dlaczego, przecież powinna przywoływać złe wspomnienie rodziców dla których się nie liczy, a jednak ubrała ją i mimo, że wyglądała jak kurczak uśmiechała się do swojego odbicia w lustrze. Znowu schyliła się do szafy i wyciągneła stary miętowy sweterek. On miał w sobie jeszcze wiecej radości niż sukienka. Francesca dostała go od Camili na urodziny. Ostatnie szczęśliwe urodziny. Ubrała go na siebie. Miał za krótkie rękawy więc je podwinęła, gólnie cały był za mały. Zamiast kończyć się na biodrach kończył sie nad talią. Stanęła przed lustrem i związała dwa konce swetra w supełek. Patrzyła na swoje odbicie, lecz dalej jej czegoś brakowało. Nagle przypomniała sobie, że na te urodziny dostała pasującą do sweterka opaskę. Po chwli ją znalazła. Co z tego, że gdy ją ubrała mocno uciskała ją za uszami. To nie było teraz ważne. Ważne było to, że zadzwoniła pielęgniarka którą spotkała w szpitalu i powiedziała, że zaraz po wyjściu Francesci ze szpitala Camila otworzyła oczy. Francesca uświadomiła sobie, że nie może pokazać Camili co się z nią stało przez ten wypadek, wie, że Camila pamieta ją jako kolorowo ubraną i uśmiechniętą Francesce. Dziewczyna ma tylko kilka dni, aby znów się nią stać.

17 październik czwartek
7:00
Francesce zadzwonił budzik i dziewczyna zerwała się na równe nogi. Usiadła na łóżku bojąc się dzisiejszego dnia. Chwilkę później zadzwonił budzik Natalii, która również wyjątkowo szybko zwlekła się z łóżka.
- Natalia? - zapytała niepewnym tonem
- Tak - odpowiedziała zdziwiona współlokatorka
- Możesz mi pomóc? - wciąż mówiła bardzo niepewnym głosem, który jeszcze bardziej zdziwił Natalie
- W czym?
- Powiem ci jeżeli mi pomozesz. To jak? Moge na ciebie liczyć? - spojrzała na Natalie tak normalnie. Jakby na prawdę potrzebowała pomocy. Natalia przytaknęła:
- To co mam zrobić? - zapytała z uśmiechem
- Pomożesz mi.... przestać być postrachem szkoły? - nastała cisza. Natalia nie mogła uwierzyć w to co usłyszała
- Ale jak mam to zrobić? - zapytała po chwili
- No pomóż mi być taką jak ty. Ubierz mnie normalnie. Pokaż jak mam się zachowywać. Co robić, by wszyscy zapomnieli i żeby wszystko było tak jak dawniej... - popatrzyła błagającym spojrzeniem na Natalie, lecz ta nic nie mówiła. - Wiem, że to trudne przez pięć lat traktowali mnie jak morderczynie, że zaczęłam się tak zachowywać. Ukrywałam uczucia, żeby nie cierpieć. Nie reagowałam na głupie zaczepki. Dusiłam wszystko w sobie przez pięć lat. Przez pięć lat byłam robotem! Albo gorzej byłam zombiakiem,  nie chciałam się przeciwstawiać oskarżeniom, nie próbowałam. Stałam się tym kim chcieli. Lecz już dłużej nie wytrzymam. Przez pięć lat żyłam jak zombie. Bez emocji i uczuć. Wstawałam rano niechętnie jedyne co chciałam to przeżyć dany dzień. Lecz mam już dość. Nie chce tak dłużej żyć. Nie che, aby ona się dowiedziała co się ze mną stało. Tylko ty możesz mi pomóc. Ty i Diego. Tylko wy się mnie nie boicie. Proszę pomóżcie mi! Mam niewiele czasu.
- Pomoge ci. Diego też ci pomoże. Tylko nie wiem od czego zacząć. - mówi Natalia
- Wiem. Wszystko we mnie jest do zmiany.
- Może najpierw jakoś bardzej kolorowo się ubierzesz i może postarasz się na wszystkich nie warczeć i częściej się uśmiechać? - zapytała niepewnie bojąc się, że jakaś część dawnej Francesci się odezwie i zdenerwuje się na nią. Jednak tak się nie stało
- Dobrze to co mam ubrać? - zapytała uśmiechając się.
Po kilkunastu minutach obie były ubrane. Francesca w czerwoną rozkloszowaną spódnie porzyczoną od Natali, biały t-shit w czarne paseczki i jeansową kurtkę oraz  swoje szare trampki. Zaś Natalia ubrała jeansową sukienkę z krótkim rękawem i białą kurtkę ramoneske. Obie dziewczyny miały rozpuszczone włosy. Tylko jedna proste, druga kręcone.
- Lepiej już choćmy do szkoły. Jeżeli naprawiamy twoją reputacje to lepiej żebyś się nie spóźniała na lekcje i nie wagarowała. - Natlia się uśmiechnęła do współlokatorki i razem wyszły do szkoły. Po drodze spotkały Diega i powiedziały mu, że Francesca zamierza się zmienić i całą drogę tłumaczyli jej co ma robić, a czego nie.
******************************************************
Przepraszam, że dopiero dziś, ale byłam na wsi u przyjaciółki i dopiero wczoraj wróciłam. Mam dla was dziś krotki rozdział, ale jeszcze w tym tygodniu coś dodam, po potem wyjeżdżam na kolonie i mnie nie będzie, ale za to raczej cały sierpień siedze w domu to będę miała czas, żeby pisać. Chcę także przeprosić tych których blogi czytam, że ostatnio nie komentowałam. Obiecuję że to nadrobie!
Wracając jak sie podoba? Przemiana Francesci w pełni! Trochę smutku trochę radości! Trochę tajemnic wyjaśnionych! Mam nadzieję że się podoba.
Kocham was!
Asia ;)

sobota, 4 lipca 2015

Rozdział 13

16 październik środa
19:12
Diego nie wszedł za nią do sali. Stanął za otwartymi drzwiami, tak, że ona go nie widziała, a on ją tak. Dziewczyna znalazła gitarę. Usiadła na krześle, wzięła do rąk gitarę. Położyła zeszyt na stojaku przed sobą. Zagrała coś na gitarze. Chwile coś grała, nie wiem, czy sprawdzała melodie, czy stroiła gitarę, nie znam się na tym. Diego, który ją obserwował pomyślał "Ona umie grać na gitarze! Co jeszcze ukrywa!" Francesca zaczęła lekko nucić. W zeszycie ma napisany tekst, który zaczyna śpiewać przygrywając sobie na gitarze i zapisując obok słów chwyty:

Spoglądam pewnie w przyszłość
Robię kolejny krok
Trzeba zacząć żyć
Na korzyść czasu
Za mną zostaje przeszłość
I wszystko złe odeszło
Mam tylko jedno marzenie, ku któremu zmierzam
To jest to, co czuję
Brakuje mi odwagi
Żeby powiedzieć, że
Wszystko jest możliwe
Szukam mego przeznaczenia
mego marzenia
Ponieważ ja
Nauczyłam się mówić żegnaj
Diego jest pod wrażeniem. Wchodzi do sali. Francesca jest zbyt zamyślona i go nie zauważa:
- Piękny tekst. Co się stało, że tak się zmieniło twoje podejście? - pyta chłopak, Francesca się wzdryga
- Ale mnie przestraszyłeś? Co tu robisz?
- Przyszedłem za tobą, ten tekst jest naprawdę dobry, ale nie wiedziałem, że znasz się na muzyce,
- Dzięki, uczyłam się jeszcze zanim to wszystko... zresztą już nie ważne. Wszystko wróci do normy. - uśmiechnęła się szczerze
- Powiesz mi co się stało?- dziewczyna milczy - możesz zaśpiewać to jeszcze raz? - Diego zmienia temat. Nie odpowiada, tylko zaczyna śpiewać. Gdy kończy Diego mówi:
- Ja bym dodał jeszcze coś na początek na przykład- bierze drugą gitarę siada obok Francesci i zaczyna śpiewać:
Poszukuję mojego magicznego przeznaczenia
Ponieważ zależy mi
na pożegnaniu
Spoglądam pewnie w przyszłość
Robię kolejny krok
Trzeba zacząć żyć
Na korzyść czasu


Przestaje i pyta:
-Może być?
- Bardzo mi się podoba. Czekaj zapiszę. - notuje w zeszycie. i Zaczyna grać od początku.  Ona gra, i razem spiewają.  Gdy kończą słyszą, że ktoś klaszcze. Odwracają się w stronę drzwi. Stoi w nich nauczycielka muzyki-Ancheles.
- Piękna piosenka. Razem ją napisaliście? - pyta przestając klaskać
- W sumię to dzieło Francesci. - mówi Diego i wstaje
- Bardzo mi się podoba możecie zaśpiewać jeszcze raz? - spełniają prośbę nauczycielki.
- Mozecie przyjść do mnie jutro po lekcjach? Pomogłabym wam przy tej piosence... -nie udaje jej się skończyć, bo Francesca jej przerywa
- Nie! Nie musi mi pani pamagać. Ja już muszę iść. Pzepraszam, że weszłam do szkoły o tej porze. - wstaje, kładzie gitarę tam skąd ją wzięła i kieruję się w stronę drzwi. 
- Czekaj Francesca,  - chłopak wstaje i idzie za nią - Przeciesz  byłaś tak szczęścilwa? -
- Jeżeli nie chcecie pomocy ja nie nalegam. Sala muzyczna bedzie zawsze dla was otwarta, ale następnym razem przyjdźcie trochę wczesniej - wtrąca Ancheles.
 Nie będzie następnego razu. - Pewnie mówi Francesca i wychodzi z sali.
- Jak to zrobiłeś? - pyta nauczycielka
- Ja? Co zrobiłem? - pyta Diego odkładając gitarę na miejsce.
- Nie wiem co zrobiłeś, ale ją ... jakby to powiedzieć... naprawiłeś! Taki tekst jej ust to jak rewolucja! Brzmi jak początek czegoś wielkiego!
- Ale to nie moja zasługa.
- Nie wiem, kto to sprawił, ale ty na pewno miałeś w tym swój udział. Tylko nie zepsuj tego. Jeżeli teraz znów coś pójdzie nie tak to... Może być dużo gorzej. Po tej tragedii 5 lat zajęło jej pozbieranie się. Co ja mówię ona dopiero zaczęła się zbierać. Widzę w niej nową energię, ten sam blask co 10 lat temu, gdy przyszła pierwszy raz do szkoły. Często tu siedziały z Camilą... Były szczęścliwe. Wydaje mi się, że ta gruba warstwa lodu, która okryła jej serce o tej tragedii zaczęła się topić. Bardzo się z tego cieszę.  Nie zatrzymuję cię dłużej. Idź już do siebie. - Chłopak w trakcie monologu nauczycielki zauważył, że Francesca zapimniała zeszytu i zabrał go ze sobą wychodząc. Było za późno, żeby iść jej go odnieśc.. Nie chciało mu się już iść do P. Więc poszedł do B. Do swojego pokoju. Całą noc chodziła mu po głowie ta piosenka.
A wy penie chcielibyście wiedzieć co się stało w trakcie konkursu, że spowodowało przemianę Francesci. Ona siedziała w pokoju, gdy zadzwonił jej telefon. Niby nic dziwnego, a jednak. Zadzwonił jej telefon! Nie ma w komórce, ani jednego kontaktu! Nawet rodzice do niej nigdy nie dzwonią. Numer oczywiście był obcy. Odebrała i usłyszała w słuchawce wyraźny kobiecy głos......
*******************************************************
DAM DAM DAM!!!
Przerwałam w kluczowym momencie!! Wiem jestem okrutna!!! Buchacha!!!
Trochę mi odbija. Wracając do rzeczy. Oto kolejny rozdział. W końcu udało mi się go skończyć. Jakoś nigdy nie chciało mi się wyciągnąć klawiatury i go skońcyć.  Bardzo mnie intryguje czy wam się podoba bo mi tak!  Dobra co się będę więcej rozpisywać?
Całusy :)
Asia <3

środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 12

15 październik wtorek
18:34
W ciągu tych piętnastu dni Diego i Natalia zdążyli przeczytać cały notes Francesci. Mimo, że dziewczyna bardzo go pilnowała to nie zabierała go ze sobą do łazienki. To była ich jedyna okazja, aby czytać. Robili to na zmianę jedna osoba czytała, a druga stała na czatach. Dlatego trochę im zajęło przeczytanie wszystkiego. Teraz siedzą na dachu B. Budynku, w którym mieszka Diego, chcą obgadać, to co przeczytali, ale żadne z nich nie ma odwagi zacząć. Nagle na dach wszedł Broedway współlokator Diega.
- Tu jesteście! Wszędzie cię szukałem Diego!  Nie będziesz zadowolony, ale muszę ci to powiedzieć.
- Co się stało? - zapytała Natalia
- Mów - dodał Diego
-Pamiętasz ten tekst, z którego chciałem stworzyć piosenkę, ale mi nie pozwoliłeś? - zapytał Broedway
- Napisałeś tę piosenkę? - Diego wstał z kszesła
- O jaki tekst chodzi? Diego? - zapytała Natalia również wstając
- Broedway możesz nas zostawić samych na chwilę? - pyta Diego
- Ale to nie koniec informacji... - dodaje Broedway
- Co się jeszcze stało? - pyta Diego
- Bo jak śpiewałem ją sobie na ławce w parku za P, to usłyszała mnie Violetta i zapytała czy może ją zaśpiewać na konkursie talentów, a ja jej pozwoliłem. - wydusił Broedway
- Powiedz, ze żartujesz? - prosił Diego
- Wiesz, ze od dawna lubię Violette, jak poprosiła, no nie mogłem jej odmówić.
- Kiedy jest ten konkurs? - pyta coraz bardziej wkurzony Diego
- Jutro - odpowiada Broedway i wychodzi
- Teraz mi wytłumacz co za tekst i co w tym złego? - mówi Natalia
- Przeczytałem kiedyś ten tekst w notesie Francesci. To było już dawno. I jakoś przypominał mi piosenkę i zapytałem Broedwaya, czy to nie jest przypadkiem tekst jakiejś piosenki, a on stwierdził, że nie, ale nadaje się na piosenkę i mimo, że mu nie pozwoliłem. Napisał tę piosenkę!
- Który to był tekst? - zapytała Natalia
- Szedł on jakoś tak: Nie wiadomo co jest za oczami, za maską. I coś tam, że chciała by zacząć wszystko od nowa i wszystko naprawić.
- To piękny tekst. Wierzysz w to, że to ona coś zrobiła Camili? - zapytała Natalia
- Aty? - odpowiedział pytaniem na pytanie
- Z każdym dniem, coraz bardziej uważam, że nie byłaby do tego zdolna i, że to wszystko wina... nie mam pojęcia kogo...., ale mam wrażenie, że ktoś bardzo dobrze ją w to wrobił. Pamiętasz ten fragment z ostatniego dnia wakacji zeszłego roku? Napisała w zeszycie, że w sumie cieszy się, że wraca do obcych ludzi, którzy jej nienawidzą, bo przynajmniej nie musi spędzać czasu z najbliższą rodziną, która jej nienawidzi...

16 październik środa
17: 55
- Koncert zaczyna się za pięć minut, jesteś pewna, że Francesca się tam nie pojawi? -zapytał Diego
- Raczej tak, siedzi w pokoju dobrze wiesz, że nie lubi przebywać tam, gdzie większość osób. - odpowiedziała Natalia siadając na krześle obok brata.
Siedzą w trzecim rzędzie od sceny.
18:45
- Ten pokaz zaraz się skończy, a Viola wciąż nie wystąpiła. - mówi Natalia
- O patrz teraz ona. - Patrzą na Violettę, która wchodzi na scenę. Zaczyna śpiewać. Cały czas utrzymuje kontakt wzrokowy z Leonem. Kończy wszyscy biją brawa.
- Całe szczęście tylko pierwsza zwrotka to tekst Francesci, zrobił z tego piosenkę o miłości, nawet jakby Francesca to usłyszała to nie widziałaby w tym swojego tekstu. - mówi Diego
Violetta wystąpiła jako przedostatnia po niej zaśpiewała jeszcze Ludmiła. Zaśpiewała typową dla niej piosenkę, o cudownym tytule stworzona by lśnić. Cała Ludmiła. Po jej występie ogłoszono wyniki. Któż by się spodziewał? Wygrała Violetta! Jakby ktoś nie zrozumiał to każdy się spodziewał, to co napisałam to była ironia. Natalia i Diego wrócili do pokoju 321. Zastali tam Francesce. Siedziała na łóżku i skrobała coś w swoim zeszycie. Bardzo ich zdziwił jej ubiór. Miała na sobie żółtą sukienkę. I za mały niebieski sweterek, aby ukryć to, że jest za mały zawiązała go wysoko i podwinęła rękawy, zaś włosy podtrzymywała również za mała opaska.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział Diego - z jakiej okazji się tak ubrałaś?
-Wszystko się zmieni - łzy popłynęły jej z oczu - myślicie, że sala muzyczna będzie jeszcze otwarta? - zapytała ni stąd ni z owąd.
- Raczej tak. - odpowiedziała Natalia,- ale nie rozumiem, co się stało?
Francesca nie usłyszała pytania już wyszła z pokoju z zeszytem w ręce. Zbiegła po schodach. I szybkim krokiem poszła w stronę szkoły. Diego poszedł za nią.
- Zostań tu, muszę za nią iść. - powiedział wychodząc
Gdy zszedł na dół Francesca była już daleko pobiegł za nią, wiedział gdzie poszła. Weszłą do szkoły, on za nią, lecz go nie zauważyła. Odnalazła salę muzyczną. Była otwarta. Weszła do środka.....

****************************************************************
Jest i kolejny rozdział, ale miałam wene twórczą! Bardzo mi się ten rozdział podoba, mam nadzieję, że wam też! Jak tam?? Chodźcie jeszcze do szkoły?? Jakie będziecie mieć średnie na koniec roku??? Cieszycie się że wakacje???