Mam nadzieję, że ten rozdział się wam spodoba. Będzie też dłuższy od pozostałych.
Rozdział 14
Na zajęciach....
Natalia:
- Ostatnio działo się bardzo dużo.- Pablo zaczął zajęcia- Mianowicie, Lena miała wypadek, lecz już dziś możecie ją poznać, gdyż rano wyszła ze szpitala. Ma jeszcze gips na ręce, ale może tańczyć. Musimy tylko na nią uważać. Helena! Zapraszam! - Pokazał ręką w stronę drzwi, w których ukazała się moja młodsza siostrzyczka.
- Cześć! - przywitała się i pomachała zdrową ręką. Była ubrana w białą bluzkę z nadrukiem, granatowy sweterek oraz czarne rurki, a na głowie miała mój kapelusz. W sumie wyglądała tak. Ja strasznie nie lubię, gdy ona pożycza moje ciuchy, a zwłaszcza, gdy robi to bez pytania.
- Wracając. Mieliśmy też problem z Violettą, która się znalazła, ale jeszcze przyjmuje leki przeciw bólowe, więc nie może przyjść na zajęcia. Niestety nadal nie znaleźliśmy Leona. Jest to bardzo przykra wiadomość, gdyż to nasz przyjaciel. - kontynuował Pablo - Jeśli ktoś przypuszcza, gdzie Leon może się znajdować to prosimy o kontakt ze mną, policją lub rodziną Leona.
- A szukali go na torze??? Może Lara wie, gdzie on jest??? - Nieśmiało powiedział Andres.
- Nie sądzę, ona raczej dała by mi znać, gdyby on u niej był. To przecież moja przyjaciółka. - powiedziała jakaś dziewczyna, którą widzę pierwszy raz, pewnie to ta z tych co się nie odzywają, a na przedstawieniach śpiewają chórki. Czekać przecież ja się nie odzywam i zawsze śpiewam chórki.
- Zmieniając temat, Lena mnie po informowała, że napisała nową piosenkę i chce się nią pochwalić. Zapraszam! - Dlaczego wszyscy sądzą, że ona jest lepsza ode mnie, nawet Pablo.
- A więc, chcę zaśpiewać piosenkę, do której natchnęła mnie Ludmiła! Dzięki.
- Ja, ale jak to?? - zapytała Ludmiła
- Pamiętasz jak w tamtym roku mściłaś się na mojej siostrze?? No w tedy nie lubiłaś też mnie i mówiłaś, że nie mam talentu, a ja ci w tedy zaśpiewałam co mi ślina na język przyniosła. Później przypomniałam sobie to i napisałam tą piosenkę. Posłuchajcie. - zaśpiewała tą piosenkę. Mi się podobała i to bardzo, a Pablo powiedział, że musi się ona pojawić w naszym przedstawieniu.
- Dobra, mam dla was nowe zadanie. Każdy z was napisze piosenkę o pewnej osobie lub o osobach. Myślę, że Natalia napiszę piosenkę o Ludmile, Francesca o Violi i Camili, Federico może napiszesz piosenkę o Natalii.
- A co z resztą??? - zapytała Cami
- Natalia, Francesca, Federico napiszą piosenki. Ludmiła, Camila i Viola - jak wydobrzeje. Muszą wymyślić do tych piosenek choreografie. Maxi pomoże Natalii i Ludmile w przygotowaniu występu. Broedway ty zajmiesz się przygotowaniem występu Francesce i Camili, bo Viola raczej nie będzie w stanie. Andres, ty przygotujesz scenę na występ oraz pomożesz mi w pewnej sprawie. Dobrze koniec zajęć. Do jutra.
Wyszłam z zajęć i od razu podbiegłam do Fran, która całą lekcje była zamyślona i nie uważała.
- Fran, Fran, Fran czekaj! - złapałam ją za ramie- co się dzieję??
- Nic takiego, po prostu.. Nie wiem. Mam zły dzień.
-To przez Marco, prawda??
- Tak, nie, nie wiem.
-Chodź do mnie to porozmawiamy na spokojnie.
- Dobra.
Camila:
Ludmiła mnie omotała, a raczej ja ją, ale nie ważne. Przykro mi, że tak spławiłam Fran. Ludmiła i tak się do mnie nie odzywa. Chciała, abym się pokłóciła z Fran przez co ona będzie smutna. Muszę ją przeprosić.
- Fran, czekaj! Ja cię bardzo, bardzo, bardzo, bardzo przepraszam. Nie chciałam, zaprzyjaźnić się z Ludmiłą tylko byłam zła, że zaprzyjaźniłaś się z Natą i, że tak szybko zapomniałaś co ona nam zrobiła. Przecież udawała naszą przyjaciółkę już w tamtym roku, a później nas wystawiła. Było mi przykro, że bardziej lubisz ją ode mnie. Przepraszam.
- Nie szkodzi, nic się nie stało.
- Czyli mi wybaczysz???
- Tak, idziesz z nami do Natalii??
- Nie wiem, czy ona będzie chciała mnie wpuścić?? - spojrzałam pytająco na Nate
- Oczywiście, możesz iść z nami.
Leon:
Mam dość siedzę tu już parę dni i nikt tu nie przyszedł. Udało mi się ustalić, gdzie jestem. Zastanawiam się nad znalezieniem budki telefonicznej i po informowaniem mamy, gdzie jestem, ale cały czas się boję co jest z Violą. Choć z drugiej strony bandyci nie zostawiliby mnie na parę dni samego w ich ,w dodatku otwartym. Nie mam dość. Muszę stąd wyjść. No dobra wychodzę. Oby nikt mnie nie złapał.....
######################################################################################
Myślę, że jest dłuższy od poprzednich. Czekam na wasze komentarze i opinie.
piątek, 28 lutego 2014
czwartek, 27 lutego 2014
Postanowiłam
Postanowiłam, że rozdział jednak pojawi się jutro, gdzieś koło godziny 13 - 14, bo jutro wcześnie kończę lekcje. Postaram się, aby był on dłuższy od tych co pisałam ostatnio.
Doszłam do wniosku, że pod każdym rozdziałem powinny być minimum 4 komentarze, bo w końcu mam cztery obserwatorki. Komentujcie rozdział 13, a jutro pojawi się 14.
Do jutra :)
Doszłam do wniosku, że pod każdym rozdziałem powinny być minimum 4 komentarze, bo w końcu mam cztery obserwatorki. Komentujcie rozdział 13, a jutro pojawi się 14.
Do jutra :)
Rozdział 13
Pod ostatnim rozdziałem są tylko 3 komentarze. Jest mi z tego powodu bardzo przykro. Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie więcej komentarzy.
Rozdział 13
Następnego dnia przed zajęciami...
Francesca:
Jestem na siebie wściekła. Nie powinnam stamtąd wybiegać. Czuję się strasznie głupio. Marco za mną pobiegł, lecz ja byłam szybsza. Udało mi się wsiąść do już odjeżdżającego autobusu. Widziałam jak Marco biegnie za autobusem, lecz po paru minutach zdyszany zatrzymał się i chyba wrócił do szpitala. Jestem na siebie zła. To taka stara piosenka, ale bardzo ją lubię. Może to zaśpiewam:
- Myślę, że moim największym pragnieniem jest latać
To naprawdę pomaga mi zbliżyć się do Ciebie,
Teraz spójrz mi prosto w oczy
Poczuj bicie serca
Zapewniam Cię, że będę
Wiem, że latając jestem z Tobą
Daj mi jeszcze jeden dzień
Bo chcę cię tu zobaczyć
Uścisnąć i uśmiechnąć
Daj mi jeszcze jeden dzień
Bo to trzeba wiedzieć
Ostatniej nocy śniłeś mi się....
Nie skończyłam śpiewać, bo usłyszałam za drzwiami mojego pokoju jakieś odgłosy. Jakby czyjś głos. Wstałam i otworzyłam drzwi, lecz nikogo tam nie było. Na ziemi leżała tylko moja torebka, która nie wiem jakim cudem się tu znalazła. Przecież zostawiłam ją u Violetty...
Federico:
Wczoraj pan German dostał telefon od Francesci, że znalazła Violettę. Mimo późnej godziny pojechałem do szpitala razem z wujkiem. Zastaliśmy tam śpiącą Violę oraz Natę i Lenę. Lena to siostra Naty. Poznałem ją wczoraj. W sumie to nie wiedziałem, że Natalia ma młodszą siostrę. Zaraz po naszym przyjściu Natalia wyszła, bo powiedziała, że już późno i rodzice będą się o nią martwić. Pan German został u Violetty całą noc, a ja poszedłem kwadrans po Natalii. już wychodziłem, gdy Viola się obudziła. Spytała gdzie jest Francesca, a ja powiedziałem, że jak przyszliśmy to jej nie było, a ona na to, że była, ale wybiegła i zostawiła torebkę. Poprosiła mnie, abym ją zwrócił Fran, jutro rano. Jak powiedziała tak zrobiłem. Poszedłem do Fran. Luca mnie wpuścił. Podszedłem pod drzwi i usłyszałem piosenkę.... To ona. To Francesca była na tej imprezie???? To nie możliwe!!!Przecież, przecież to nie może być Fran. To jest moja przyjaciółka. Przecież bym ją rozpoznał!! To nie możliwe!! Nie wiedziałem co zrobić i po prostu wyszedłem, zostawiając torebkę Fran pod jej drzwiami.....
******************************************************************************
Jak się podobało??? Może być??? Jak myślicie to Fran jest tą dziewczyną, czy może ktoś inny??? Wychodzi na to, że teraz będę pisać krótsze rozdziały. Może się okazać, że dziś na wieczór dodam jeszcze jeden rozdział bo nie mam dużo do zrobienia na jutro.
Czekam na komentarze. :)
Rozdział 13
Następnego dnia przed zajęciami...
Francesca:
Jestem na siebie wściekła. Nie powinnam stamtąd wybiegać. Czuję się strasznie głupio. Marco za mną pobiegł, lecz ja byłam szybsza. Udało mi się wsiąść do już odjeżdżającego autobusu. Widziałam jak Marco biegnie za autobusem, lecz po paru minutach zdyszany zatrzymał się i chyba wrócił do szpitala. Jestem na siebie zła. To taka stara piosenka, ale bardzo ją lubię. Może to zaśpiewam:
- Myślę, że moim największym pragnieniem jest latać
To naprawdę pomaga mi zbliżyć się do Ciebie,
Teraz spójrz mi prosto w oczy
Poczuj bicie serca
Zapewniam Cię, że będę
Wiem, że latając jestem z Tobą
Daj mi jeszcze jeden dzień
Bo chcę cię tu zobaczyć
Uścisnąć i uśmiechnąć
Daj mi jeszcze jeden dzień
Bo to trzeba wiedzieć
Ostatniej nocy śniłeś mi się....
Nie skończyłam śpiewać, bo usłyszałam za drzwiami mojego pokoju jakieś odgłosy. Jakby czyjś głos. Wstałam i otworzyłam drzwi, lecz nikogo tam nie było. Na ziemi leżała tylko moja torebka, która nie wiem jakim cudem się tu znalazła. Przecież zostawiłam ją u Violetty...
Federico:
Wczoraj pan German dostał telefon od Francesci, że znalazła Violettę. Mimo późnej godziny pojechałem do szpitala razem z wujkiem. Zastaliśmy tam śpiącą Violę oraz Natę i Lenę. Lena to siostra Naty. Poznałem ją wczoraj. W sumie to nie wiedziałem, że Natalia ma młodszą siostrę. Zaraz po naszym przyjściu Natalia wyszła, bo powiedziała, że już późno i rodzice będą się o nią martwić. Pan German został u Violetty całą noc, a ja poszedłem kwadrans po Natalii. już wychodziłem, gdy Viola się obudziła. Spytała gdzie jest Francesca, a ja powiedziałem, że jak przyszliśmy to jej nie było, a ona na to, że była, ale wybiegła i zostawiła torebkę. Poprosiła mnie, abym ją zwrócił Fran, jutro rano. Jak powiedziała tak zrobiłem. Poszedłem do Fran. Luca mnie wpuścił. Podszedłem pod drzwi i usłyszałem piosenkę.... To ona. To Francesca była na tej imprezie???? To nie możliwe!!!Przecież, przecież to nie może być Fran. To jest moja przyjaciółka. Przecież bym ją rozpoznał!! To nie możliwe!! Nie wiedziałem co zrobić i po prostu wyszedłem, zostawiając torebkę Fran pod jej drzwiami.....
******************************************************************************
Jak się podobało??? Może być??? Jak myślicie to Fran jest tą dziewczyną, czy może ktoś inny??? Wychodzi na to, że teraz będę pisać krótsze rozdziały. Może się okazać, że dziś na wieczór dodam jeszcze jeden rozdział bo nie mam dużo do zrobienia na jutro.
Czekam na komentarze. :)
niedziela, 23 lutego 2014
Rozdział 12
Francesca:
Jestem taka szczęśliwa, właśnie jedziemy do Violetty. W końcu ją znaleźliśmy. Marco ma świetne pomysły. To on wpadł na to, aby obdzwonić szpitale.
- Ej, wydaje mi się, że powinniśmy zadzwonić do taty Violi, aby się więcej nie martwił. - powiedział Marco
- Wypadało by, masz do niego numer??- zapytała mnie Nata
- Tak, chyba tak, o jest. Już do niego zadzwonię- powiedziałam szukając numeru w komórce
- Halo.
- Dzień dobry, z tej strony Francesca przyjaciółka Violetty
- A, to ty. Wiesz może coś nowego w jej sprawie??
- Tak znaleźliśmy ją. Jest w szpitalu, właśnie tam jedziemy. Zaraz podam panu adres. - pan German bardzo się ucieszył, gdy powiedziałam, że znaleźliśmy Violę. Podałam mu adres, on powiedział, że za chwilę tam będzie i się rozłączył. Ciekawe, czy jest jeszcze u mamy Leona. Marco przerwał moje rozmyślenia słowami:
- Już jesteśmy!
Wysiedliśmy z auta i dosłownie wbiegliśmy do szpitala. Nata jako pierwsza znalazła recepcje, gdzie podali nam numer pokoju, w którym Viola się znajduje. Później prawie na wyścigi biegliśmy pod wskazany numer, lecz zastaliśmy tam Lenę. Bardzo się zdziwiliśmy. My czyli Marco i ja, bo Nata powiedziała, że tak jej się wydawało, że skądś zna ten numer pokoju. Dopiero po chwili zobaczyliśmy, że w samym kącie pokoju, leży Violetta. Wyglądała strasznie. Na głowie miała plaster, na ramieniu opatrunek. Była przypięta do wielu maszyn, a w dodatku cała posiniaczona.
- Violetta.- powiedziałam i podeszłam bliżej, ona otworzyła oczy i powiedziała bardzo cichym i zmęczonym głosem:
- Fran, to ty??
- Tak to ja, jest ze mną Nata i Marco.
- Cześć Naty, może nie wypada tak pytać, ale co to za gość???
- To jest Marco, to on wpadł na pomysł, aby poszukać cię w szpitalu. To jemu zawdzięczamy to, że cię znalazłyśmy. - wtrąciła się Nata. Ona w ogóle nie ma wyczucia czasu. Zawsze wcina się w tedy, gdy nie powinna.
- Nadal sobie nie przypominam. - dalej upierała się Violka
- No wiesz ten, który śpiewał w barze karaoke.
- Aaa, ten, który ci się podoba... - Marco popatrzył na mnie takim wzrokiem, że nie wiedziałam co zrobić. Po prostu wybiegłam mając łzy w oczach, które sama nie wiem czemu popłynęły po moich policzkach....
Nata:
Fran właśnie wybiegła, a za nią Marco.
- Mogłam was uprzedzić, że Viola dostała przed chwilą silne leki przeciw bólowe, po których można mówić głupoty. - odezwała się Lena, a Viola się głupio zaśmiała...
Fede:
Jestem w barze karaoke. Dochodzi dziewiąta, a dziewczyn nadal nie ma. O nie teraz moja kolej myślałem, że one zdążą dojść, ale się nie udało. No cóż i tak zaśpiewam co mi szkodzi. Wyszedłem na scenę i śpiewałem Te esperare i wtedy przypomniałem sobie, dla kogo ją napisałem. To było jeszcze przed przyjazdem do Buenos Aires i całym You mixem. Był bal karnawałowy. Wszyscy byliśmy poprzebierani, a ja zobaczyłem przepiękną dziewczynę. Miała piękne czarne loki świecące w świetle migających światełek. Miała na sobie przepiękną, zielono fioletową sukienkę do której przyczepione były skrzydła. Była przebrana za wróżkę. Niestety nie widziałem jej twarzy, gdyż przysłaniała ją kolorowa maska. Później straciłem ją z oczu. Cały bal jej szukałem i gdy już myślałem, że jej nie znajdę - pojawiła się. Stała na scenie. Śpiewała piosenkę. Taką... cudowną, niestety, gdy zeszła ze sceny jakby rozpłynęła się. Przed chwilą stała przede mną, a za sekundę już jej nie było. Wypytywałem o nią ludzi, lecz nikt jej nie widział. Nie spotkałem jej nigdy więcej, a piosenkę, którą śpiewała zapomniałem.. od razu.
#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#**#*#*#*#*#*#*#*#**#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#
Wiem, wiem znowu krótki, ale nie mam ostatnio zbyt dużo czasu. Za to postaram się pisać częściej. Czekam na komentarze i nowych obserwatorów.
Jestem taka szczęśliwa, właśnie jedziemy do Violetty. W końcu ją znaleźliśmy. Marco ma świetne pomysły. To on wpadł na to, aby obdzwonić szpitale.
- Ej, wydaje mi się, że powinniśmy zadzwonić do taty Violi, aby się więcej nie martwił. - powiedział Marco
- Wypadało by, masz do niego numer??- zapytała mnie Nata
- Tak, chyba tak, o jest. Już do niego zadzwonię- powiedziałam szukając numeru w komórce
- Halo.
- Dzień dobry, z tej strony Francesca przyjaciółka Violetty
- A, to ty. Wiesz może coś nowego w jej sprawie??
- Tak znaleźliśmy ją. Jest w szpitalu, właśnie tam jedziemy. Zaraz podam panu adres. - pan German bardzo się ucieszył, gdy powiedziałam, że znaleźliśmy Violę. Podałam mu adres, on powiedział, że za chwilę tam będzie i się rozłączył. Ciekawe, czy jest jeszcze u mamy Leona. Marco przerwał moje rozmyślenia słowami:
- Już jesteśmy!
Wysiedliśmy z auta i dosłownie wbiegliśmy do szpitala. Nata jako pierwsza znalazła recepcje, gdzie podali nam numer pokoju, w którym Viola się znajduje. Później prawie na wyścigi biegliśmy pod wskazany numer, lecz zastaliśmy tam Lenę. Bardzo się zdziwiliśmy. My czyli Marco i ja, bo Nata powiedziała, że tak jej się wydawało, że skądś zna ten numer pokoju. Dopiero po chwili zobaczyliśmy, że w samym kącie pokoju, leży Violetta. Wyglądała strasznie. Na głowie miała plaster, na ramieniu opatrunek. Była przypięta do wielu maszyn, a w dodatku cała posiniaczona.
- Violetta.- powiedziałam i podeszłam bliżej, ona otworzyła oczy i powiedziała bardzo cichym i zmęczonym głosem:
- Fran, to ty??
- Tak to ja, jest ze mną Nata i Marco.
- Cześć Naty, może nie wypada tak pytać, ale co to za gość???
- To jest Marco, to on wpadł na pomysł, aby poszukać cię w szpitalu. To jemu zawdzięczamy to, że cię znalazłyśmy. - wtrąciła się Nata. Ona w ogóle nie ma wyczucia czasu. Zawsze wcina się w tedy, gdy nie powinna.
- Nadal sobie nie przypominam. - dalej upierała się Violka
- No wiesz ten, który śpiewał w barze karaoke.
- Aaa, ten, który ci się podoba... - Marco popatrzył na mnie takim wzrokiem, że nie wiedziałam co zrobić. Po prostu wybiegłam mając łzy w oczach, które sama nie wiem czemu popłynęły po moich policzkach....
Nata:
Fran właśnie wybiegła, a za nią Marco.
- Mogłam was uprzedzić, że Viola dostała przed chwilą silne leki przeciw bólowe, po których można mówić głupoty. - odezwała się Lena, a Viola się głupio zaśmiała...
Fede:
Jestem w barze karaoke. Dochodzi dziewiąta, a dziewczyn nadal nie ma. O nie teraz moja kolej myślałem, że one zdążą dojść, ale się nie udało. No cóż i tak zaśpiewam co mi szkodzi. Wyszedłem na scenę i śpiewałem Te esperare i wtedy przypomniałem sobie, dla kogo ją napisałem. To było jeszcze przed przyjazdem do Buenos Aires i całym You mixem. Był bal karnawałowy. Wszyscy byliśmy poprzebierani, a ja zobaczyłem przepiękną dziewczynę. Miała piękne czarne loki świecące w świetle migających światełek. Miała na sobie przepiękną, zielono fioletową sukienkę do której przyczepione były skrzydła. Była przebrana za wróżkę. Niestety nie widziałem jej twarzy, gdyż przysłaniała ją kolorowa maska. Później straciłem ją z oczu. Cały bal jej szukałem i gdy już myślałem, że jej nie znajdę - pojawiła się. Stała na scenie. Śpiewała piosenkę. Taką... cudowną, niestety, gdy zeszła ze sceny jakby rozpłynęła się. Przed chwilą stała przede mną, a za sekundę już jej nie było. Wypytywałem o nią ludzi, lecz nikt jej nie widział. Nie spotkałem jej nigdy więcej, a piosenkę, którą śpiewała zapomniałem.. od razu.
#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#**#*#*#*#*#*#*#*#**#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#
Wiem, wiem znowu krótki, ale nie mam ostatnio zbyt dużo czasu. Za to postaram się pisać częściej. Czekam na komentarze i nowych obserwatorów.
wtorek, 18 lutego 2014
Rozdział 11
Bardzo zachęcam do przeczytania i komentowania OS. Informuję też, że jeśli w rozdziale pojawi się tekst w podwójnym nawiasie to oznacza on, że to wiadomość ode mnie.
Rozdział 11
Marco:
- Mam pytanie, czy mógłbyś nam pomóc szukać Violetty?? - powiedziała Fran po chwili namysłu, a już myślałem, że che mnie spytać o coś... Nie ważne.
- Tak, oczywiście, ale możecie mi wytłumaczyć co się w ogóle stało??
- Więc zaczęło się od mojego snu... (( To co się działo, wy już wiecie, więc przejdę od razu dalej))
- Rozumiem, a dzwoniłyście do szpitali sprawdzić, czy przypadkiem nie miała wypadku i się tam nie znajduję?? - pytając staliśmy koło Naty, do której szliśmy, gdy Fran kończyła mi opowiadać.
-Nie pomyślałyśmy- powiedziała Naty waląc się ręką po głowie
- To co tak stoicie? Do roboty...
Violetta:
Właśnie się obudziłam, ale nie wiem gdzie jestem. Znajduję się w jakim pokoju. Całym pomalowanym na biało. Za oknem jest jakiś... trawnik. Ałaa. Spróbowałam wstać, lecz strasznie boli mnie głowa i ramię u lewej ręki.
- W końcu się obudziłaś. - powiedziała dziewczyna, którą dopiero teraz zauważyłam, a leżała na łóżku obok mnie.
- Gdzie ja jestem??
- Jesteś w szpitalu.
-A co ja robię w szpitalu??
- Z tego co słyszałam to przywieźli cię tu jacyś zamaskowani panowie, którzy nawet nie weszli do środka, tylko zaparkowali taki wóz z przyczepą przed szpitalem, wywlekli cię z niego, położyli przed drzwiami wejściowymi i szybko odjechali. Wiesz muszę zadzwonić po pielęgniarki, niech przyjdą tu i z tobą porozmawiają, bo muszą uzgodnić kim jesteś i dlaczego oni cię tu przywlekli? mówiąc to nacisnęła jakiś przycisk zwisający nad jej łóżkiem
- Ja jestem Violetta, Violetta Castillo
- To ty?? Violetta, to naprawdę ty??
- Tak, a my się znamy??
-Pewnie mnie nie pamiętasz, nazywam się Lena, jestem siostrą Natali.
- Lena?? Nie poznałam cię. Co ty tu jeszcze robisz?? Miałaś wyjść już dawno,
- No w sumie tak, ale okazało się, że jakieś badania wyszły źle i musiałam zostać jeszcze par dni, ale już jutro rano wychodzę.
Teraz weszły pielęgniarki i zaczęły się mnie wypytywać o imię, wiek, nazwisko, miejsce zamieszkania i inne bzdury, lecz jedna zapytała:
- Znasz Francesce Cauviglia i Marco Taveli,
- tak, znam Francesce, ale tego chłopaka nie, a o co chodzi??
- Masz!- powiedziała dając mi do ręki telefon
- Halo! - powiedziałam
- Cześć!!! Violetta!! Ty żyjesz. Jak dobrze ona żyje! Mówiłem, że nic jej nie będzie. No miałeś racje. Violetta, Violetta jesteś tam? - usłyszałam znajome głosy Naty, Fran i jakiegoś chłopaka
- Jestem, możecie do mnie przyjechać, proszę was mamy dużo do obgadania.
- Tak, tak zaraz tam będziemy...
#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#**#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*
Jest! Napisałam! W końcu bezpiecznie zakończyłam temat Violetty. Jeszcze tylko Leon i wszystko będzie dobrze. Chyba trochę za dobrze. Hmmm... Trzeba tu wymyślić coś nowego..
Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam za dużo czasu następny postaram się, aby był dłuższy. Jeszcze raz proszę komentujcie i rozdział i OS. To wiele dla mnie znaczy. Dodawajcie się też do obserwatorów.
Rozdział 11
Marco:
- Mam pytanie, czy mógłbyś nam pomóc szukać Violetty?? - powiedziała Fran po chwili namysłu, a już myślałem, że che mnie spytać o coś... Nie ważne.
- Tak, oczywiście, ale możecie mi wytłumaczyć co się w ogóle stało??
- Więc zaczęło się od mojego snu... (( To co się działo, wy już wiecie, więc przejdę od razu dalej))
- Rozumiem, a dzwoniłyście do szpitali sprawdzić, czy przypadkiem nie miała wypadku i się tam nie znajduję?? - pytając staliśmy koło Naty, do której szliśmy, gdy Fran kończyła mi opowiadać.
-Nie pomyślałyśmy- powiedziała Naty waląc się ręką po głowie
- To co tak stoicie? Do roboty...
Violetta:
Właśnie się obudziłam, ale nie wiem gdzie jestem. Znajduję się w jakim pokoju. Całym pomalowanym na biało. Za oknem jest jakiś... trawnik. Ałaa. Spróbowałam wstać, lecz strasznie boli mnie głowa i ramię u lewej ręki.
- W końcu się obudziłaś. - powiedziała dziewczyna, którą dopiero teraz zauważyłam, a leżała na łóżku obok mnie.
- Gdzie ja jestem??
- Jesteś w szpitalu.
-A co ja robię w szpitalu??
- Z tego co słyszałam to przywieźli cię tu jacyś zamaskowani panowie, którzy nawet nie weszli do środka, tylko zaparkowali taki wóz z przyczepą przed szpitalem, wywlekli cię z niego, położyli przed drzwiami wejściowymi i szybko odjechali. Wiesz muszę zadzwonić po pielęgniarki, niech przyjdą tu i z tobą porozmawiają, bo muszą uzgodnić kim jesteś i dlaczego oni cię tu przywlekli? mówiąc to nacisnęła jakiś przycisk zwisający nad jej łóżkiem
- Ja jestem Violetta, Violetta Castillo
- To ty?? Violetta, to naprawdę ty??
- Tak, a my się znamy??
-Pewnie mnie nie pamiętasz, nazywam się Lena, jestem siostrą Natali.
- Lena?? Nie poznałam cię. Co ty tu jeszcze robisz?? Miałaś wyjść już dawno,
- No w sumie tak, ale okazało się, że jakieś badania wyszły źle i musiałam zostać jeszcze par dni, ale już jutro rano wychodzę.
Teraz weszły pielęgniarki i zaczęły się mnie wypytywać o imię, wiek, nazwisko, miejsce zamieszkania i inne bzdury, lecz jedna zapytała:
- Znasz Francesce Cauviglia i Marco Taveli,
- tak, znam Francesce, ale tego chłopaka nie, a o co chodzi??
- Masz!- powiedziała dając mi do ręki telefon
- Halo! - powiedziałam
- Cześć!!! Violetta!! Ty żyjesz. Jak dobrze ona żyje! Mówiłem, że nic jej nie będzie. No miałeś racje. Violetta, Violetta jesteś tam? - usłyszałam znajome głosy Naty, Fran i jakiegoś chłopaka
- Jestem, możecie do mnie przyjechać, proszę was mamy dużo do obgadania.
- Tak, tak zaraz tam będziemy...
#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#**#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*
Jest! Napisałam! W końcu bezpiecznie zakończyłam temat Violetty. Jeszcze tylko Leon i wszystko będzie dobrze. Chyba trochę za dobrze. Hmmm... Trzeba tu wymyślić coś nowego..
Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam za dużo czasu następny postaram się, aby był dłuższy. Jeszcze raz proszę komentujcie i rozdział i OS. To wiele dla mnie znaczy. Dodawajcie się też do obserwatorów.
:)
One shot jest już gotowy. Zachęcam do czytania i komentowania. Rozdział napiszę dziś na wieczór. :)
Ps. Co do prośby Martyny. Widziałam twoją stronę, ale niestety nie mam Facebooka, więc nie mogę jej polubić :(
Ps. Co do prośby Martyny. Widziałam twoją stronę, ale niestety nie mam Facebooka, więc nie mogę jej polubić :(
sobota, 15 lutego 2014
Informacja
Chcę was po informować, że przed chwilą opublikowałam OS, tylko na osobnej stronie. Napisałam na razie tylko pierwszą część OS. Resztę dodam najprawdopodobniej jutro.
piątek, 14 lutego 2014
Przepraszam i dziękuję
Przepraszam, ale nie uda mi się napisać rozdziału w tym tygodniu. Co do OS to jeszcze nie wiem. Mam już zarys w głowie, ale muszę na poniedziałek przeczytać lekturę. OS pojawi się na pewno, ale kiedy to wam nie powiem.
Dziękuję za dwie nowe obserwatorki ( Magdę i Martynę ). To dla mnie bardzo dużo znaczy, dlatego jeszcze raz dziękuję. Oczywiście nadal zachęcam do dodawania się do obserwatorów.
Co do OS. Napiszę tylko, że uczniowie studia pojadą na wycieczkę do Polski...
Dziękuję za dwie nowe obserwatorki ( Magdę i Martynę ). To dla mnie bardzo dużo znaczy, dlatego jeszcze raz dziękuję. Oczywiście nadal zachęcam do dodawania się do obserwatorów.
Co do OS. Napiszę tylko, że uczniowie studia pojadą na wycieczkę do Polski...
poniedziałek, 10 lutego 2014
Rozdział 10
Dziś chcę was zachęcić do dołączenia do moich obserwatorów. W tedy będzie się wam wyświetlać, gdy coś napiszę, a dla mnie to będzie znak, że lubicie czytać moje opowiadania. Oczywiście nie kieruję tych słów do Andżeliki i Zuzy, które już są moimi obserwatorkami.
Rozdział 10
Naty:
Właśnie idę do parku. Mam się tam spotkać z Francescą. Ona chce szukać Violetty. Ja też się o nią martwię. Oby nic się jej nie stało. Współczuje Fran. Przecież ona dziś straciła Camilę - swoją najlepszą przyjaciółkę. One znały się chyba od podstawówki, a teraz jeśli się nie postara to może stracić Violettę. Pewnie, gdyby Violi się coś stało to Fran odwróciłaby się ode mnie i dołączyła do Camili i Ludmiły. Choć nie mam zielonego pojęcia co one knują. Znam Lu bardzo dobrze i wiem, że nigdy by nie pozwoliła, aby ktoś jej rozkazywał, a już na pewno nigdy z własnej woli by się tak nie ubrała. Sądzę, że to kolejny jej podstęp, żeby zrujnować Violettę. Tylko nie rozumiem jeszcze na czym on polega. Możliwe, że chce, aby Camila pomogła jej przenieść Fran na ich stronę. To byłby szok dla Violi, gdyby nagle odwróciły się od niej jej przyjaciółki. O jest! Widzę Fran. Czeka na mnie. Stoi pod drzewem i co chwilę patrzy na zegarek.
- Fran! Tu jestem! - zawołałam, a ona podbiegła do mnie.
- To jaki mamy plan? -spytałam.
- No właśnie w tym problem. Nie mam planu.
-Dobra. Opowiedz mi co się działo na początku tego snu, jeszcze przed tym jak usłyszałaś Violę.
- Więc. Na początku spacerowałam po parku i rozmyślałam o.... - ewidentnie nie chciała mi powiedzieć o czym
- No o kim myślałaś??
- O... Marco.
- Nic dziwnego przecież się lubicie. Prawda?
- No tak, ale on od tego wydarzenia w barze w ogóle się do mnie nie odzywał. Nawet nie udało mi się go nigdy przyłapać na patrzeniu w moją stronę. Zastanawiam się czy on naprawdę mnie lubi, czy może wtedy w barze tak po prostu chciał, abym z nim zaśpiewała?
- Myślałam, że on cię naprawdę lubi, ale teraz nie jestem tego taka pewna. No cóż chyba nie kazałaś mi tu przyjść na pogawędki o chłopakach. Spróbuj sobie przypomnieć, w którym miejscu stałaś, gdy usłyszałaś krzyk.
- Więc. Stałam obok ławki i takiego, takiego kwitnącego na różowo drzewa.
- Takiego? - spytałam wskazując ręką na podobne miejsce do opisywanego przez Fran.
- Tak to było tu. - od razu poszłyśmy tam.....
Leon:
Dlaczego jestem takim idiotą? Dlaczego myślałem tylko o tym co powiedzą później? Dlaczego myślałem, że wszyscy zarzucą mi, że nie próbowałem uwolnić Violetty? A teraz, nie wiem czy nie zarzucą mi, że przyczyniłem się do jej śmierci. Jestem idiotą.
- JESTEM IDIOTĄ I MYŚLĘ TYLKO O SOBIE. - wykrzyczałem to sam do siebie, ponieważ znajduję się teraz sam w jakiejś przyczepie. Jestem sam, ale nie mogę uciec. Boję się, że jeśli to zrobię to stanie się jej coś jeszcze gorszego. Wczoraj złapali nas jacyś ludzie. Najpierw związali Violettę. Więc zrobiłem coś czego teraz najbardziej żałuję. Próbowałem się wyrwać i uwolnić Violę. Niestety ci ludzie co nas porwali byli przygotowani na takie wydarzenia. Przyłożyli pistolet do jej ramienia... W tym momencie poczułem na swoich policzkach łzy. Myślałem, że chcą mnie tylko nastraszyć, lecz oni strzelili. Teraz siedzę tu sam. Zabrali mój telefon oraz Violettę. Mam nadzieję, że zabrali ją do szpitala.....
Marco:
Spaceruje sobie po parku. Nie wiem czemu moje listy nie zadziałały. Fran w ogóle nie domyśliła się, że są ode mnie. W sumie nie wiem nawet czy je czytała. Co one tu robią????? Przede mną w odległości 20 metrów stoi Fran i Natalia.
- Patrz tam jest Marco. Marco!! Tutaj!- zawołała Naty machając ręką w moją stronę
- Cześć!- podszedłem do nich
- Hej Marco! Co tu robisz?? - spytała Fran
- A nic postanowiłem przejść się na spacer po parku. A wy??- dziewczyny widocznie nie wiedziały co mi powiedzieć.
- Szukamy Violetty. Wiesz, że się zgubiła. - powiedziała Naty, a Fran zmierzyła ją wzrokiem, który, gdyby mógł to by zabijał
- Dobra to nie będę wam przeszkadzać. - już miałem iść, kiedy Fran powiedziała:
- Marco! Poczekaj. Możemy porozmawiać? - bardzo mnie tym zdziwiła, poszliśmy usiąść na ławce pod drzewem.
- Marco- zaczęła-Mam pytanie......
#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*
Jak myślicie o co Fran chce zapytać Marco?? Co się stanie z Violą???
W tym tygodniu postaram się napisać OS, ponieważ w ankiecie wyszło, że chcecie, abym go napisała. Mam do was pytanie. Może zaczęłabym pisać krótsze rozdziały?? Pisałabym w tedy dużo krótsze rozdziały, ale pojawiałyby się codziennie. Chyba, że coś by mi wypadło i nie mogłabym napisać. Jak myślicie, pisać krócej, a częściej, czy może dłużej i rzadziej??? Odpowiedzi piszcie w komentarzach, w których napiszcie też o czym chcielibyście OS.
Rozdział 10
Naty:
Właśnie idę do parku. Mam się tam spotkać z Francescą. Ona chce szukać Violetty. Ja też się o nią martwię. Oby nic się jej nie stało. Współczuje Fran. Przecież ona dziś straciła Camilę - swoją najlepszą przyjaciółkę. One znały się chyba od podstawówki, a teraz jeśli się nie postara to może stracić Violettę. Pewnie, gdyby Violi się coś stało to Fran odwróciłaby się ode mnie i dołączyła do Camili i Ludmiły. Choć nie mam zielonego pojęcia co one knują. Znam Lu bardzo dobrze i wiem, że nigdy by nie pozwoliła, aby ktoś jej rozkazywał, a już na pewno nigdy z własnej woli by się tak nie ubrała. Sądzę, że to kolejny jej podstęp, żeby zrujnować Violettę. Tylko nie rozumiem jeszcze na czym on polega. Możliwe, że chce, aby Camila pomogła jej przenieść Fran na ich stronę. To byłby szok dla Violi, gdyby nagle odwróciły się od niej jej przyjaciółki. O jest! Widzę Fran. Czeka na mnie. Stoi pod drzewem i co chwilę patrzy na zegarek.
- Fran! Tu jestem! - zawołałam, a ona podbiegła do mnie.
- To jaki mamy plan? -spytałam.
- No właśnie w tym problem. Nie mam planu.
-Dobra. Opowiedz mi co się działo na początku tego snu, jeszcze przed tym jak usłyszałaś Violę.
- Więc. Na początku spacerowałam po parku i rozmyślałam o.... - ewidentnie nie chciała mi powiedzieć o czym
- No o kim myślałaś??
- O... Marco.
- Nic dziwnego przecież się lubicie. Prawda?
- No tak, ale on od tego wydarzenia w barze w ogóle się do mnie nie odzywał. Nawet nie udało mi się go nigdy przyłapać na patrzeniu w moją stronę. Zastanawiam się czy on naprawdę mnie lubi, czy może wtedy w barze tak po prostu chciał, abym z nim zaśpiewała?
- Myślałam, że on cię naprawdę lubi, ale teraz nie jestem tego taka pewna. No cóż chyba nie kazałaś mi tu przyjść na pogawędki o chłopakach. Spróbuj sobie przypomnieć, w którym miejscu stałaś, gdy usłyszałaś krzyk.
- Więc. Stałam obok ławki i takiego, takiego kwitnącego na różowo drzewa.
- Takiego? - spytałam wskazując ręką na podobne miejsce do opisywanego przez Fran.
- Tak to było tu. - od razu poszłyśmy tam.....
Leon:
Dlaczego jestem takim idiotą? Dlaczego myślałem tylko o tym co powiedzą później? Dlaczego myślałem, że wszyscy zarzucą mi, że nie próbowałem uwolnić Violetty? A teraz, nie wiem czy nie zarzucą mi, że przyczyniłem się do jej śmierci. Jestem idiotą.
- JESTEM IDIOTĄ I MYŚLĘ TYLKO O SOBIE. - wykrzyczałem to sam do siebie, ponieważ znajduję się teraz sam w jakiejś przyczepie. Jestem sam, ale nie mogę uciec. Boję się, że jeśli to zrobię to stanie się jej coś jeszcze gorszego. Wczoraj złapali nas jacyś ludzie. Najpierw związali Violettę. Więc zrobiłem coś czego teraz najbardziej żałuję. Próbowałem się wyrwać i uwolnić Violę. Niestety ci ludzie co nas porwali byli przygotowani na takie wydarzenia. Przyłożyli pistolet do jej ramienia... W tym momencie poczułem na swoich policzkach łzy. Myślałem, że chcą mnie tylko nastraszyć, lecz oni strzelili. Teraz siedzę tu sam. Zabrali mój telefon oraz Violettę. Mam nadzieję, że zabrali ją do szpitala.....
Marco:
Spaceruje sobie po parku. Nie wiem czemu moje listy nie zadziałały. Fran w ogóle nie domyśliła się, że są ode mnie. W sumie nie wiem nawet czy je czytała. Co one tu robią????? Przede mną w odległości 20 metrów stoi Fran i Natalia.
- Patrz tam jest Marco. Marco!! Tutaj!- zawołała Naty machając ręką w moją stronę
- Cześć!- podszedłem do nich
- Hej Marco! Co tu robisz?? - spytała Fran
- A nic postanowiłem przejść się na spacer po parku. A wy??- dziewczyny widocznie nie wiedziały co mi powiedzieć.
- Szukamy Violetty. Wiesz, że się zgubiła. - powiedziała Naty, a Fran zmierzyła ją wzrokiem, który, gdyby mógł to by zabijał
- Dobra to nie będę wam przeszkadzać. - już miałem iść, kiedy Fran powiedziała:
- Marco! Poczekaj. Możemy porozmawiać? - bardzo mnie tym zdziwiła, poszliśmy usiąść na ławce pod drzewem.
- Marco- zaczęła-Mam pytanie......
#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*
Jak myślicie o co Fran chce zapytać Marco?? Co się stanie z Violą???
W tym tygodniu postaram się napisać OS, ponieważ w ankiecie wyszło, że chcecie, abym go napisała. Mam do was pytanie. Może zaczęłabym pisać krótsze rozdziały?? Pisałabym w tedy dużo krótsze rozdziały, ale pojawiałyby się codziennie. Chyba, że coś by mi wypadło i nie mogłabym napisać. Jak myślicie, pisać krócej, a częściej, czy może dłużej i rzadziej??? Odpowiedzi piszcie w komentarzach, w których napiszcie też o czym chcielibyście OS.
wtorek, 4 lutego 2014
Rozdział 9
Zanim zacznę chcę wam podziękować za ponad 1600 wejść. Gdyby nie wy to nie pisałabym w ogóle. Dzięki :)
Stoimy właśnie przed drzwiami wejściowymi domu Leona. Pan German poprosił, abym przyszła tu z nim.
- Puk , puk
- Dzień dobry, przepraszam o co chodzi?? - otworzyła jakaś pani. Pewnie mama Leona.
- Jest tu moja córka?? - prawie krzyknął pan German próbując przepchać się obok tej pani i wejść do domu. Całe szczęście udało mi się go zatrzymać:
- Przepraszam za tego pana. My chcieliśmy się spytać, czy jest Leon??
- Nie niestety nie ma. Wyszedł wczoraj do szkoły i jeszcze nie wrócił.
- Tak myślałam, jest źle. - powiedziałam do siebie
- O co chodzi?? - powiedziała ta pani, German nadal próbował się uwolnić z mojego uścisku więc nie słyszał tego co powiedziałam
- Ja jestem koleżanką Leona ze studia, ale przyjaźnię się też z córką tego pana Violettą - po tych słowach ścisnęłam go jeszcze bardziej, tak dla zabawy. Wyobraźcie sobie 17 latkę, która tak mocno trzyma 40 latka, że ten nie może się uwolnić, a trzyma go tylko jedną ręką i w ogóle o nim nie myśli bo rozmawia z jakąś panią. To bardzo śmieszny widok. - bo widzi pani ostatni raz widziałam Violettę jak biegła poszukać Leona, a wczoraj nie wróciła do domu na noc.
- Czyli mój syn uciekł z jakąś pierwszą lepszą dziewczyną, ale powtórz to co powiedziałaś??
- Jestem koleżanką Leona i Violi ze studia?? Oto pani chodzi???
- Tak. O czym ty mówisz z jakiego studia??
- No ze szkoły muzycznej o nazwie studio on beat. - nie rozumiem o co jej chodzi. Wygląda jakby nie wiedziała o czym mówię.
- Jakiej szkoły muzycznej. Mój Leonek uczy się w najlepszej prywatnej szkole średniej. Przecież on nawet nie potrafi grać na żadnym instrumencie. Chyba nas z kimś pomyliliście. - byłam tak zdziwiona tymi słowami, że aż puściłam Germana.
- Tu mieszka Leon Verdas? Prawda??
- Tak, ja jestem jego matką. Przepraszam was nie mam czasu na takie żarciki. - już chciała zamknąć drzwi, lecz German jej nie pozwolił
- Niech pani poczeka! Camilo masz jakieś zdjęcie Leona?? - zwrócił się do mnie, lecz znów mnie pomylił i to z.. tą zdrajczynią.
- Nie mam zdjęcia, ale mam nagranie jak śpiewa. Niech pani zobaczy. - pokazałam jej ten filmik.
- To nie możliwe. To przecież mój Leoś. Jak on pięknie śpiewa. Nie wierzę.
- To niech pani uwierzy.
- Wszystko pani wytłumaczymy. Tylko może nas pani wpuścić do środka?
- Oczywiście wejdźcie.
Wprowadziła nas do salonu. To był duży pokój. Na ścianach i półkach było mnóstwo zdjęć Leona.
- Przepraszam za takie szorstkie przywitanie. Może się przedstawię. Nazywam się Esmeralda Verdas.
- Ja jestem German Castillo i szukam córki Violetty. Ludmiła powiedziała, że ostatni raz widziała ją z Leonem.
- Francesca! Jestem Francesca! Mógłby się pan w końcu nauczyć. Mam dość ciągłego poprawiania pana.- byłam zdenerwowana i trochę podniosłam głos- przepraszam, ale się zdenerwowałam.
- Nie szkodzi powinienem się nauczyć.
- Wracając do tematu Leon nie wrócił wczoraj na noc. Strasznie się martwię, ale jeśli dobrze rozumiem to Violetta też zniknęła.
- Tak, ale nie sądzę, aby uciekli to nie w ich stylu. - wtrąciłam się w tą romantyczną pogawędkę. - bardzo boję się, że im się coś stało. Muszę się państwu przyznać. Wczoraj śniła mi się Violetta. Ona wołała mnie o pomoc. Później ją widziałam razem z Leonem byli w jakiejś przyczepie, a Viola była ranna. Wiem, że to niedorzeczne. W końcu to tylko sen, ale widzą państwo. Oni oboje zniknęli. To nie może być zbieg okoliczności.
- Mimo wszystko to mało wiarygodne, aby przyśniło ci się coś co się dzieje naprawdę. - to są słowa Esmeraldy. Oni mnie zlekceważyli. Mam tego dość.
- Przepraszam, ale muszę już iść. Moi rodzice będą się niepokoić. Do widzenia. -po tych słowach wyszłam. Zadzwoniłam do Natalii:
- Halo.
- Cześć Naty. Spotkajmy się za parę minut w parku.
- O co chodzi?
- Wiesz byłam właśnie u Leona. On też zniknął. Mój sen robi się coraz bardziej realny, a w końcu zaczął się on w parku. Więc tam muszę szukać podpowiedzi do tego gdzie znaleźć Violettę.
- Zobaczymy się w parku za 5 minut.
- pa.
Fede:
Przypadkiem usłyszałem jak Natalia zaprasza Francesce na dziś wieczór do baru karaoke. Jak by wykorzystać tę informację...... Wiem!! Też tam pójdę i zaśpiewam dla niej piosenkę. Tylko, którą..
Już wiem Te esperare . To piękna piosenka. Z resztą śpiewałem ją dla You mixu w tamtym roku i chyba jej się podobało. Później zaśpiewamy jakąś piosenkę razem. To będzie super wieczór. Jestem tego pewny.
Wczoraj...
Jade:
- Patrz Mati. Idzie, ale jest z jakimś chłopakiem. Jak myślisz czy oni porwą ich oboje??
- Masz odpowiedź. - zobaczyłam jak ludzie w kominiarkach wychodzą z czarnej przyczepy łapią tę smarkule i tego chłopaczka. Oni skuli ich kajdankami i zakleili im usta taśmą.
- Patrz ten chłoptaś się rzuca. Próbuje uwolnić Violettę.
- Nie martw się. Oni wiedzą co zrobić w takiej sytuacji. To zawodowcy. Patrz straszą go. Jeden z nich przyłożył pistolet do ramienia dziewczyny. Nie!! On strzelił.
- Mati skąd tam tyle ketchupu?? Chodź weźmiemy sobie trochę...
#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*
Tak jak chcieliście było trochę o tym co się stało Leonettcie. Może nie tak jakby niektórzy chcieli, ale gdyby nic się nie działo to byście mnie nie czytali. Jeszcze raz dziękuje za tyle wyświetleń oraz za 5 komentarzy pod ostatnim rozdziałem.Będzie mi bardzo miło jeśli pod tym rozdziałem będzie więcej komentarzy. Czekam na wasze opinię i zachęcam do udziału w ankiecie.
Rozdział 9
Fran:Stoimy właśnie przed drzwiami wejściowymi domu Leona. Pan German poprosił, abym przyszła tu z nim.
- Puk , puk
- Dzień dobry, przepraszam o co chodzi?? - otworzyła jakaś pani. Pewnie mama Leona.
- Jest tu moja córka?? - prawie krzyknął pan German próbując przepchać się obok tej pani i wejść do domu. Całe szczęście udało mi się go zatrzymać:
- Przepraszam za tego pana. My chcieliśmy się spytać, czy jest Leon??
- Nie niestety nie ma. Wyszedł wczoraj do szkoły i jeszcze nie wrócił.
- Tak myślałam, jest źle. - powiedziałam do siebie
- O co chodzi?? - powiedziała ta pani, German nadal próbował się uwolnić z mojego uścisku więc nie słyszał tego co powiedziałam
- Ja jestem koleżanką Leona ze studia, ale przyjaźnię się też z córką tego pana Violettą - po tych słowach ścisnęłam go jeszcze bardziej, tak dla zabawy. Wyobraźcie sobie 17 latkę, która tak mocno trzyma 40 latka, że ten nie może się uwolnić, a trzyma go tylko jedną ręką i w ogóle o nim nie myśli bo rozmawia z jakąś panią. To bardzo śmieszny widok. - bo widzi pani ostatni raz widziałam Violettę jak biegła poszukać Leona, a wczoraj nie wróciła do domu na noc.
- Czyli mój syn uciekł z jakąś pierwszą lepszą dziewczyną, ale powtórz to co powiedziałaś??
- Jestem koleżanką Leona i Violi ze studia?? Oto pani chodzi???
- Tak. O czym ty mówisz z jakiego studia??
- No ze szkoły muzycznej o nazwie studio on beat. - nie rozumiem o co jej chodzi. Wygląda jakby nie wiedziała o czym mówię.
- Jakiej szkoły muzycznej. Mój Leonek uczy się w najlepszej prywatnej szkole średniej. Przecież on nawet nie potrafi grać na żadnym instrumencie. Chyba nas z kimś pomyliliście. - byłam tak zdziwiona tymi słowami, że aż puściłam Germana.
- Tu mieszka Leon Verdas? Prawda??
- Tak, ja jestem jego matką. Przepraszam was nie mam czasu na takie żarciki. - już chciała zamknąć drzwi, lecz German jej nie pozwolił
- Niech pani poczeka! Camilo masz jakieś zdjęcie Leona?? - zwrócił się do mnie, lecz znów mnie pomylił i to z.. tą zdrajczynią.
- Nie mam zdjęcia, ale mam nagranie jak śpiewa. Niech pani zobaczy. - pokazałam jej ten filmik.
- To nie możliwe. To przecież mój Leoś. Jak on pięknie śpiewa. Nie wierzę.
- To niech pani uwierzy.
- Wszystko pani wytłumaczymy. Tylko może nas pani wpuścić do środka?
- Oczywiście wejdźcie.
Wprowadziła nas do salonu. To był duży pokój. Na ścianach i półkach było mnóstwo zdjęć Leona.
- Przepraszam za takie szorstkie przywitanie. Może się przedstawię. Nazywam się Esmeralda Verdas.
- Ja jestem German Castillo i szukam córki Violetty. Ludmiła powiedziała, że ostatni raz widziała ją z Leonem.
- Francesca! Jestem Francesca! Mógłby się pan w końcu nauczyć. Mam dość ciągłego poprawiania pana.- byłam zdenerwowana i trochę podniosłam głos- przepraszam, ale się zdenerwowałam.
- Nie szkodzi powinienem się nauczyć.
- Wracając do tematu Leon nie wrócił wczoraj na noc. Strasznie się martwię, ale jeśli dobrze rozumiem to Violetta też zniknęła.
- Tak, ale nie sądzę, aby uciekli to nie w ich stylu. - wtrąciłam się w tą romantyczną pogawędkę. - bardzo boję się, że im się coś stało. Muszę się państwu przyznać. Wczoraj śniła mi się Violetta. Ona wołała mnie o pomoc. Później ją widziałam razem z Leonem byli w jakiejś przyczepie, a Viola była ranna. Wiem, że to niedorzeczne. W końcu to tylko sen, ale widzą państwo. Oni oboje zniknęli. To nie może być zbieg okoliczności.
- Mimo wszystko to mało wiarygodne, aby przyśniło ci się coś co się dzieje naprawdę. - to są słowa Esmeraldy. Oni mnie zlekceważyli. Mam tego dość.
- Przepraszam, ale muszę już iść. Moi rodzice będą się niepokoić. Do widzenia. -po tych słowach wyszłam. Zadzwoniłam do Natalii:
- Halo.
- Cześć Naty. Spotkajmy się za parę minut w parku.
- O co chodzi?
- Wiesz byłam właśnie u Leona. On też zniknął. Mój sen robi się coraz bardziej realny, a w końcu zaczął się on w parku. Więc tam muszę szukać podpowiedzi do tego gdzie znaleźć Violettę.
- Zobaczymy się w parku za 5 minut.
- pa.
Fede:
Przypadkiem usłyszałem jak Natalia zaprasza Francesce na dziś wieczór do baru karaoke. Jak by wykorzystać tę informację...... Wiem!! Też tam pójdę i zaśpiewam dla niej piosenkę. Tylko, którą..
Już wiem Te esperare . To piękna piosenka. Z resztą śpiewałem ją dla You mixu w tamtym roku i chyba jej się podobało. Później zaśpiewamy jakąś piosenkę razem. To będzie super wieczór. Jestem tego pewny.
Wczoraj...
Jade:
- Patrz Mati. Idzie, ale jest z jakimś chłopakiem. Jak myślisz czy oni porwą ich oboje??
- Masz odpowiedź. - zobaczyłam jak ludzie w kominiarkach wychodzą z czarnej przyczepy łapią tę smarkule i tego chłopaczka. Oni skuli ich kajdankami i zakleili im usta taśmą.
- Patrz ten chłoptaś się rzuca. Próbuje uwolnić Violettę.
- Nie martw się. Oni wiedzą co zrobić w takiej sytuacji. To zawodowcy. Patrz straszą go. Jeden z nich przyłożył pistolet do ramienia dziewczyny. Nie!! On strzelił.
- Mati skąd tam tyle ketchupu?? Chodź weźmiemy sobie trochę...
#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*
Tak jak chcieliście było trochę o tym co się stało Leonettcie. Może nie tak jakby niektórzy chcieli, ale gdyby nic się nie działo to byście mnie nie czytali. Jeszcze raz dziękuje za tyle wyświetleń oraz za 5 komentarzy pod ostatnim rozdziałem.Będzie mi bardzo miło jeśli pod tym rozdziałem będzie więcej komentarzy. Czekam na wasze opinię i zachęcam do udziału w ankiecie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)