niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 5

Rozdział 5
Marco:
Mój wczorajszy pomysł był bardzo fajny tylko nie pomyślałem o tym, że nie wiem, która to jest jej szafka. Mam. Dziś przed zajęciami będę patrzył do której szafki wkłada książki i jak tylko się oddali to wrzucę ten liścik do środka.

Fede:
Moja mama rozmawiała z tatą Violi i dziś po zajęciach mogę się do nich wprowadzić. Bardzo się cieszę mam już dość mieszkania w hotelu. Ciekawe jak Violka zareaguje na mój widok. Może znowu mnie przytuli...Nie myśl o tym. Musisz sobie ją wybić z głowy, a najlepszym sposobem, aby zapomnieć o dziewczynie jest znalezienie innej. No to, która dziewczyna ze studia się nada. Fran? Nie! Wtedy w barze widać było, że ten chłopak, z którym śpiewała bardzo ją lubi i ona go chyba też. Cami? Nie, ona nie jest w moim stylu. Ludmi? Gdyby nie ten jej charakter to nawet mogła by być, ale to wróg Violi, a ja nadal chce być jej przyjacielem. Kto jeszcze został? Naty! No właśnie Naty. Widziałem, że już nie przyjaźni się z Lu, tylko z Violą. Pamiętam zresztą jak w zeszłym roku się na mnie gapiła. Myślę, że ona też mnie lubi. Jutro po zajęciach podpytam o nią Viole. Ona na pewno mi coś doradzi...

Naty:
Dzisiaj do studia przychodzi Lena. Pytałam się jej czy ją odprowadzić, ale ona nieee. Ostatnio dostała prawo jazdy i wszędzie by jeździła samochodem. Ja za to wolę chodzić na nogach. Gdy doszłam do studia od razu podeszłam do dziewczyn. Odprowadziły mnie do szafki, żebym wyciągnęła swoje podręczniki. Kiedy miałam zamykać szafkę zadzwonił mój telefon. To była mama.
- Halo, to ty Naty?
- Tak. Co się stało zaraz zaczynam zajęcia.
- Gdzie jesteś? - była strasznie zdenerwowana
- W studiu
- Musisz szybko przyjść do szpitala. Lena miała wypadek samochodowy. Proszę cię przyjedz tu jak najszybciej.
- Co jej jest?
- Nie wiem. Jeszcze nic nie wiadomo.
- Czekaj zaraz tam będę.
Rozłączyłam się:
- Fran możesz schować moje rzeczy z powrotem i zamknąć szafkę ja muszę lecieć do szpitala. Lena miała wypadek.
- Dobra - Od razu jak mi odpowiedziała podałam jej książki oraz klucz i wybiegłam ze studia. Nie było sensu brać taksówki. Bo szpital był parę minut drogi stąd. Postanowiłam, że pobiegnę.

Marco:
Przyszedłem do studia w sam raz, ponieważ zobaczyłem jak Fran zamyka szafkę. Była przy tym trochę zdenerwowana. Ciekawe co się stało? Nie ważne. Właśnie odeszła. Teraz idę. Podszedłem do szafki rozejrzałem się na wszystkie strony i wrzuciłem liścik do szafki po czym od razu odszedłem.

Viola:
Martwię się o siostrę Naty. Oby nic jej się nie stało. Dziś na zajęciach ćwiczyliśmy różne sceny do naszego przedstawienia, kiedy zadzwonił telefon Pablo.
-Halo.
-Naprawdę?
- To świetnie!
- Już mówię dzieciakom.
-Dzieci- zwrócił się do nas. Jak ja nie lubię jak nas tak nazywają- mam dla was świetną wiadomość. Dzwonił Antonio. Udało mu się podpisać kontrakt z You mixem. Zrobią z naszego przedstawienia film.
- Wszyscy bardzo się ucieszyliśmy.
Po zajęciach...
- Dziewczyny, chodźmy do szpitala zobaczymy co się stało Lenie. - powiedziałam
- Sądzę, że to dobry pomysł - zgodziła się ze mną Fran
- To chodźmy- powiedziała Cami
Po drodze nie odzywałyśmy się do siebie. Gdy weszłyśmy do szpitala odrazu  jak zobaczyłam Natalię to do niej podbiegłam
- Cześć! Co się stało Lenie?- starałam się nie zadawać za dużo pytań
- Hej! Miło, że przyszłyście- powiedziała do nas, bo dziewczyny zdążyły do na dojść.
- Lena ma złamaną rękę, ale ogólnie czuje się dobrze. No prócz tego, że cały czas jest w śpiączce, ale powinna się za chwilę obudzić.
- Nata, po lekcjach poszłam do twojej szafki. Chciałam wyciągnąć twoją torbę, której nie zabrałaś i z szafki wypadła ta kartka- powiedziała Fran podając jej torbę i karteczkę.
- To jakiś wiersz. Same zobaczcie.
Na kartce było napisane:

Lubię cię od dawna już,
I choć zawsze byłem tuż, tuż
To ty mnie dopiero ostatnio zauważyłaś
I może polubiłaś?
To byłby dla mnie sukces wielki
Który uchronił by moje serce od wszelkiej usterki :-)

                                                 Twój O.

- Wiecie może kto to może być? - zapytała nas  Nata
- Nie znam nikogo kto by miał imię z pierwszą literą O.- odezwała się Cami
- Ja też- powiedziała Fran
- Nie, nie ma nikogo w studiu z imieniem zaczynającym się na O.- powiedziałam.
- Naty. Mogę cię prosić na chwilę- z zamyślenia wyrwał nas głos jakiejś kobiety
- Przepraszam was na chwilę- Naty i pani stanęły kawałek od nas tak, że nie słyszałam co mówią. Zauważyłam tylko, że z oczu Naty popłynęły łzy.....

I jak wam się podobało? Nie zapominajcie o komentarzach :)




4 komentarze:

  1. fantastycyne pliss jak najszzbciej naxt

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie uśmiercisz nam Leny co nie? Rozdział jak zawsze cudny <33

    OdpowiedzUsuń
  3. fantastyczny,
    zostałaś nominowana do LBA na moim blogu.
    Więcej szczegółów
    http://leonetta-miloscodpierwszegowejrzenia.blogspot.com/2014/01/pierwsza-nominacja-do-lba.html

    OdpowiedzUsuń

Wystarczy jedno słowo. Każdy komentarz bardzo dużo dla mnie znaczy :)