Zapraszam na mojego nowego bloga :)
zwyklehistorie.blogspot.com
Następny rozdział w najbliższym czasie :)
Pozdrawiam Asia
środa, 26 listopada 2014
niedziela, 23 listopada 2014
Rozdział 36
Jeśli czytasz to przeczytaj wszystko!!!!
W poprzednim rozdziale...Violetta przylatuje to znajomego ojca. Poznaje jego córkę Martę, z którą dość się dogaduje. Marco czeka na Francesce, lecz zamiast niej przychodzi inna dziewczyna i tłumaczy mu, że lubi go od początku, lecz nie chciała kraść chłopaka przyjaciółce, lecz teraz gdy wie, że Fran już go nie lubi to zamierza wykorzystać sytuacje. Marco nie ma nic przeciwko.
Następny dzień....
Violetta:
Marta jest wspaniała. Ona na prawdę mnie rozumie, chyba nawet opowiem jej o tym co mnie dręczy. Jej tata też jest bardzo miły. Najlepsze jest to, że ja myślałam, że ten mężczyzna, który czekał na mnie na lotnisku to jej ojciec, a to był Tomas. Taki jakby jej Ramallo. Współpracownik jej taty - Alexa. Ich dom jest duży w sumie tak samo jak nasz. Ja mieszkam w pokoju gościnnym na piętrze. Na przeciwko pokoju Marty.
Narrator:
Szatynka wyciągnęła z futerału gitarę, usiadła na łóżku i zaczęła grać. Dokładniej komponować. Zaczęła śpiewać:
I może dziś jest ten
Właściwy moment
Żeby skoczyć trzymając
się za rękę
Przerwała myślała przez chwilę i znów zaczęła grać i śpiewać:
I ani chwili dłużej
Wiem, że mogę marzyć
Chcę śpiewać
Dekret prawdziwego marzenia
Wiem, że możemy uwierzyć
I nic nas nie zatrzyma
Dzisiaj chcę śpiewać
A strach nie wróci
Bo mój anioł stróż
Wie jaką drogą mnie poprowadzić
W tym momencie do jej pokoju weszła blondynka i usiadła obok niej na łóżku.
- Co to było?? To co śpiewałaś?? Bardzo mi się podobało... - powiedziała Marta
- A tak jakoś mnie wzięło na komponowanie. Przyszedł mi do głowy ten teks i jakoś tak..
- Bardzo lubię jak śpiewasz, masz piękny głos.
Violetta zaczęła grać dobrze jej znaną melodię, a Marta zaśpiewała:
M: Teraz już wiesz, że
Nie rozumiem, co się dzieje
Jednak dobrze wiem
Nigdy nie mam czasu, na nic
V:Nie zdaję sobie z tego sprawy.
Bardzo się tym co dzień martwię.
Wątpliwości mnie znudziły.
Więc nie czekam już...
M i V:I znowu budzę się
W moim świecie
Jestem sobą, wiem
I nie przestanę
Ni na sekundę
To moje przeznaczenie jest!
I znowu budzę się
W moim świecie
Jestem sobą, wiem
I nie przestanę
Ni na sekundę
To moje przeznaczenie jest !
Nic się już nie zdarzy.
Uwolnię wszystko.
To co teraz czuję (wszystko, wszystko)
Nic się już nie zdarzy.
Uwolnię wszystko.
Wszystko to co miałam.
Nic mnie nie zatrzyma!
Violetta przestała grać.
- Uwielbiam tą piosenkę. - powiedziała blondynka
- Marta mogę ci coś opowiedzieć?? - powiedziała Violetta lekko drżącym głosem.
- Oczywiście. - Marta się uśmiechnęła
- Bo pewnie wiesz, że ja uciekłam z domu zanim tu przyleciałam?? - blondynka przytaknęła głową - No i ja to zrobiłam z wielu różnych powodów. Między innymi dlatego, że mój tata spotykał się z mamą mojego chłopaka, i też temu, że moje najlepsze przyjaciółki nagle zaczęły mnie ignorować, ale jest jeszcze jedna rzecz, o której nikt jeszcze nie wie. Bo ja się chyba zakochałam!
- Czekaj, czekaj! Przed chwilą chyba powiedziałaś, ze masz chłopaka??
- No właśnie o to chodzi. Bo ja spotykam się z Leonem. O zobacz - Violetta wyciągnęła z pamiętnika zdjęcia i pokazała jej to. - A chyba zakochałam się w kimś innym...
- W kim?? - zapytała Marta
- W Federico.
- W Federico?? Nie dziwie ci się on jest przecudowny.
- Skąd ty go znasz??
- Przecież on jest mega sławny. Wygrał ten konkurs i teraz jest naprawdę sławny. Ale nie rozumiem w czym problem?? Po prostu się z nim umów.
- Tyle, że Federico był we mnie zakochany w zeszłym roku, a ja mu odmówiłam. Popatrz! - pokazała jej kolejne zdjęcie. - Federico mieszka u nas i zawsze potrafi mnie zrozumieć. Wie jak mnie pocieszyć i rozśmieszyć. Uwielbiam z nim śpiewać, tyle, że jeszcze kilka dni temu pomagałam mu umówić się z Natalią jedną z moich przyjaciółek i nie wiem, czy tak od po prostu umiałabym zranić Natalię i Leona w dodatku Fede chyba już przeszła miłość do mnie.
- To żeś się wpakowała! Ale według mnie powinnaś z nim pogadać i mu to powiedzieć. Najlepiej jak najszybciej. Bo pomyśl teraz jeszcze cały tydzień jesteś tu więc on będzie miał czas się zastanowić i ochłonąć. Nie?? I nie będziecie się przez tydzień widzieć więc powinno być lepiej. A teraz może nie marnujmy takiego pięknego dnia na siedzenie w domu tylko chodźmy na basen??
- Okey!
Blondynka wyszła się przebrać. Violetta wzięła z niej przykład i też się przebrała....
Tymczasem w Buenos Aires.....
- Jak mogłaś?? Umówiłaś się z Marco??!!
- Przecież wyraźnie mi powiedziałaś, że już go nie lubisz!!
- Ale nie sądziłam, że ty się z nim umówisz! Jak mogłaś mi to zrobić?!?
- Przecież wczoraj wieczorem mówiłaś mi, że podoba ci się Leon i, że Marco już nic dla ciebie nie znaczy!
- Ale to nie znaczy, że ty możesz się nim umówić! Przejrzałam cię na wylot ty to zrobiłaś specjalnie! Specjalnie poszłaś z nim kilka dni temu do resto! Flirtowałaś z nim, a potem powiedziałaś mu, że ja go lubię! I to pewnie ty znalazłaś Larę i opowiedziałaś mu o mnie i o nim, żeby ona go znienawidziła i ja też!
- W cale nie nic takiego nie zrobiłam! Znasz mnie przecież nie od dziś! Powinnaś się ucieszyć, że nie umówiłam się z nim w tedy, gdy tobie się podobał, zrobiłam to dopiero po twoich wyraźnych słowach, że nic do niego nie czujesz!
- Dobra! Może trochę przesadziłam! Przepraszam! Ale, chciałabym, abyś mi o takich sprawach mówiła ty, a nie, że będę musiała się dowiadywać od innych.
- Dobrze. - dziewczyny się przytuliły
Leon:
Pod składzikiem jest kila osób. Dziewczyny zamknęły się od środka po tym jak Francesca dowiedziała się, że Marco był wczoraj na randce z Oliwią. Marco od razu pobiegł za nimi, ale się zamknęły. Ja byłem świadkiem tego wydarzenia więc stanąłem przy składziku, aby posłuchać. Zaraz po mnie podszedł jeszcze Broedway, Federico, Maxi i Camila. Wciąż huczą mi w głowie słowa Oliwii "Przecież wczoraj wieczorem mówiłaś mi, że podoba ci się Leon i, że Marco już nic dla ciebie nie znaczy!". "podoba ci się Leon" "podoba ci się Leon" Podobam się Fran! To w sumie fajna wiadomość, bo ja też ją lubię! Tylko co teraz z Violą??? Nagle drzwi schowka się otworzyły i wyszły z nich dziewczyny lekko zażenowane widząc taką ilość publiki.
- Wszyscy nas słyszeli?? - Oliwia szepnęła do Marco, a ten pokiwał głową.
- No co?? Wy nigdy się nie kłócicie?!? To było tylko drobne nie porozumienie!! Nie na co patrzeć!! Idźcie stąd!! - zawołała Francesca i wszyscy się rozeszli. Zostały tylko one dwie Marco i ja. Oliwia podeszła do Marco i go przytuliła, a ja podszedłem do Francesci:
- Hej! - zacząłem rozmowę
- Hej! - odpowiedziała
- Ona to tak na serio mówiła??
- A więc słyszałeś...
- No trudno było nie słyszeć. To co może się umówimy?? - uśmiechnęła się promiennie i pocałowała mnie w policzek:
- Przyjdę po ciebie o 7??
- Okey.
Rozeszliśmy się.
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Hallo!!!!!!!!! Jest tam kto!?!?!?!?!?!?! Jeśli czytacie to dajcie znak życia!! Jeśli nie lubicie komentować to choć weźcie udział w ankiecie!! Ludzie bez was to nie ma sensu!! I dobrze wiecie!!Błagam od 4 rozdziałów nie dajęcie znaku życia!!!! Rozumiem, że macie dużo spraw i do tego szkołę, ale co to jest kliknąć jedną z odpowiedzi w ankiecie i nacisnąć glosuj!!!! Wytrzymajcie jeszcze 4 rozdziały i jestem pewna, że nowe opowiadanie się wam spodoba!!!
Besos Asia <3
wtorek, 18 listopada 2014
Rozdział 35
W poprzednim rozdziale....
Leon w końcu wyjaśnia tajemnice drugiego Leona i Esmeraldy. Na zajęciach uczniowie prezentują swoje piosenki i zaliczają zadanie. Po zajęciach Francesca rozmawia z Oliwią i mówi jej, że nie zamierza iść na spotkanie z Marco, gdy są już pod domem Oliwia zauważa, że zapomniała telefonu. Mówi przyjaciółce, że wraca po niego do studia. W tym samym czasie Marco siedzi w parku i czeka na Francesce, gdy traci nadzieje słyszy za sobą czyjeś kroki....
Violetta:
Właśnie samolot wylądował. Wzięłam swoją torebkę i skierowała się do wyjścia. Następnie udałam się po odbiór bagażu, który na całe szczęście się nie zgubił. Odebrałam go i wyszłam na lotnisko. O nie! Zapomniałam się zapytać taty jak ten jego kolega wygląda? Przecież na lotnisku jest mnóstwo ludzi. Jak ja mam go rozpoznać?? Stanęłam na środku lotniska i zaczęłam obracać się o 360 stopni w poszukiwaniu.. sama nie wiem kogo... Nagle w moje oko wpadł jakiś mężczyzna mniej więcej w wieku mojego ojca, który ewidentnie kogoś szukał. Był ubrany w garnitur więc jakoś tak do niego podeszłam, lecz on właśnie zauważył tego kogo szukał bo szybko odszedł w inną stronę. A ja stoję dalej ciutke zmieszana. Dobra znów obracam się w okół osi. Jest! W tym momencie zauważyłam mężczyznę z kartką "Violetta Castillo". Czegoś takiego się nie spodziewałam. Szybko podeszłam do tego mężczyzny i powiedziałam:
- Dzień dobry!
- Violetta? - zapytał mężczyzna z jakimś takim dziwnym akcentem. Tak w ogóle to dokąd ja przyleciałam??
- Tak. - odpowiedziałam
- Chodź za mną. - powiedział i zabrał ode mnie bagaże. Szybko poszłam za nim. Przeszliśmy całe lotnisko i wyszliśmy, potem skierowaliśmy się w stronę jakiegoś samochodu, przy którym stała pewna dziewczyna, to pewnie ta córka tego przyjaciela taty, która miała być w moim wieku. Ślicznie wygląda. Ma bląd włosy spięte w luźny warkocz. Ubrana jest w ciemne jeansy i niebieską koszulę. (klik) Podeszliśmy do samochodu. Mężczyzna schował moje bagaże do bagażnika.
- Cześć! Jestem Marta, bardzo się cieszę, że cię widzę. - powiedziała blondynka i wysunęła swoją rękę w moją stronę
- Cześć! Jestem Violetta. - odpowiedziałam i uścisnęłam jej dłoń. Mężczyzna otworzył drzwi do samochodu, a Marta weszła pokazała ręką, abym wsiadła za nią. Pan zamknął za mną drzwi i sam usiadł za kierownicą. Jedziemy już około 10 minut, jedziemy w ciszy. W końcu odzywa się Marta:
- Twój tata dużo mi o tobie opowiadał, bardzo się cieszę, że w końcu mogę cię poznać.
- Mój tata?? - zapytałam zdziwiona, kiedy on z nią rozmawiał??
- Tak bardzo często tu przyjeżdża. Nie mów, że nie wiedziałaś.
- Tak po prawdzie to dopiero wczoraj tata powiedział mi o swoim koledze i o tobie. Nie wiedziałam, że długo się znają. - powiedziałam trochę zmieszana
- Koledze, przecież twój tata to...
- Bardzo dobry kolega twojego taty. - odpowiedział za nią ten pan. Marta popatrzyła na niego z takim zdziwieniem dlaczego jej przerwał.
- Tak... - powiedział Marta - słyszałam, że pięknie śpiewasz, to prawda?? - ewidentnie zmienia temat. O co tu chodzi??
- Tak. Śpiewam i gram na pianinie i gitarze. Nie powiedziałabym, że śpiewam pięknie, ale bardzo to kocham.
- Ale ci fajnie ja też zawsze chciałam śpiewać, ale jakoś nigdy nie miałam okazji, aby się tego uczyć.
- Muzyka jest po prostu genialna, gdy śpiewam to budzę się po prostu w moim świecie.
- I nie przestaniesz ni na sekunde, bo to twoje przeznaczenie??
- Skąd to znasz, to przeciesz tekst mojej piosenki??
- Bardzo podoba mi się ta piosenka jest chyba moją ulubioną. Znam ją od twojego ojca przesłał nam kiedyś nagranie jak śpiewałaś. O już jesteśmy! - wyszłyśmy z samochodu. Moim oczom ukazał się duży dom, a w środku jeszcze większy....
Marco:
Usłyszałem za sobą czyjeś kroki obróciłem się pełen nadziei, ale to jednak nie ona.
- Cześć! - usłyszałem jej głos
- Cześć..
- Wem, że nie mnie się tu spodziewałeś, ale wiem, że Francesca już nic do ciebie nie czuje, więc pomyślałam, że może dasz mi szansę??
- Nie rozumiem. Przecież próbowałaś pomóc mi umówić się z Fran??
- Gdy tylko cię zobaczyłam, w tedy gdy zderzylismy się wychodzac z sali od razu cię polubiłam, ale potem powiedziałeś, że jesteś Marco, więc pomogłam ci z Fran bo źle bym się czuła kranąc chłopaka przyjaciółce. Nawet się pogodziłam z tym, że nigdy nie będziemy razem, ale gdy Francesca powiedziała mi dziś, że już nic do ciebie nie czuje to pomyślałam, że to moja jedyna szansa.
-Ja nie wiem co powiedziać. Zaskoczyłaś mnie.
- Wiem ty pewnie nie czujesz tego co ja, ale musiałam ci to powiedzieć, bo później bym sobie wyrzucała, że miałam taką szanę i ją zmarnowałam.
- Wiesz tak w sumie to możemy spróbować. - Bo co mi szkodzi??? Podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła...
:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
To mamy kolejny rozdział. Jest mi trochę smutno, że pod ostatnim postem znowu brak komentarzy. Z tego powodu stanowiłam, że napsze jednak w tym opowiadaniu 40 rozdziałów, a nie 50. Innymi słowy jeszcze 5 rozdziałów i nowe opowiadanie. Niestety będę zmuszona opóścić jeden zaplanowany wątek, bo miałam w planach napisać, że Tomas wrócił z Hiszpanii, ale nie stety nie będzie wątku z Tomasem. Mogę zagwarantować, że na końcu będzie Leonetta. Natomiast nie będzie Marcesci. O właśnie wiecie kim była ta dziewczyna, z którą rozmawiał Marco?? Domyśliliście się?? Jeśli nie, to dowiecie się w najbliższym czasie ;) Wracając do par na końcu opowiadania, Marco będzie z tą dziewczyną, z którą dziś rozmawiał. Fedeletta i Leoncesca to pary, które zamierzam stworzyć. A i oczywiście będzie też Naxi. A Francesca na końcu będzie z Fede.Mam taki plan, aby te pieć rozdziałów napisać do końca roku i od stycznia zacząć nowe opowiadanie. Wiem wiem rozpisałam się, i myślę, że was nie zanudziałam i, że chociaż jedna osoba to przeczytała :)
Uwielbiam was i pozdrawiam Asia ......
Leon w końcu wyjaśnia tajemnice drugiego Leona i Esmeraldy. Na zajęciach uczniowie prezentują swoje piosenki i zaliczają zadanie. Po zajęciach Francesca rozmawia z Oliwią i mówi jej, że nie zamierza iść na spotkanie z Marco, gdy są już pod domem Oliwia zauważa, że zapomniała telefonu. Mówi przyjaciółce, że wraca po niego do studia. W tym samym czasie Marco siedzi w parku i czeka na Francesce, gdy traci nadzieje słyszy za sobą czyjeś kroki....
Violetta:
Właśnie samolot wylądował. Wzięłam swoją torebkę i skierowała się do wyjścia. Następnie udałam się po odbiór bagażu, który na całe szczęście się nie zgubił. Odebrałam go i wyszłam na lotnisko. O nie! Zapomniałam się zapytać taty jak ten jego kolega wygląda? Przecież na lotnisku jest mnóstwo ludzi. Jak ja mam go rozpoznać?? Stanęłam na środku lotniska i zaczęłam obracać się o 360 stopni w poszukiwaniu.. sama nie wiem kogo... Nagle w moje oko wpadł jakiś mężczyzna mniej więcej w wieku mojego ojca, który ewidentnie kogoś szukał. Był ubrany w garnitur więc jakoś tak do niego podeszłam, lecz on właśnie zauważył tego kogo szukał bo szybko odszedł w inną stronę. A ja stoję dalej ciutke zmieszana. Dobra znów obracam się w okół osi. Jest! W tym momencie zauważyłam mężczyznę z kartką "Violetta Castillo". Czegoś takiego się nie spodziewałam. Szybko podeszłam do tego mężczyzny i powiedziałam:
- Dzień dobry!
- Violetta? - zapytał mężczyzna z jakimś takim dziwnym akcentem. Tak w ogóle to dokąd ja przyleciałam??
- Tak. - odpowiedziałam
- Chodź za mną. - powiedział i zabrał ode mnie bagaże. Szybko poszłam za nim. Przeszliśmy całe lotnisko i wyszliśmy, potem skierowaliśmy się w stronę jakiegoś samochodu, przy którym stała pewna dziewczyna, to pewnie ta córka tego przyjaciela taty, która miała być w moim wieku. Ślicznie wygląda. Ma bląd włosy spięte w luźny warkocz. Ubrana jest w ciemne jeansy i niebieską koszulę. (klik) Podeszliśmy do samochodu. Mężczyzna schował moje bagaże do bagażnika.
- Cześć! Jestem Marta, bardzo się cieszę, że cię widzę. - powiedziała blondynka i wysunęła swoją rękę w moją stronę
- Cześć! Jestem Violetta. - odpowiedziałam i uścisnęłam jej dłoń. Mężczyzna otworzył drzwi do samochodu, a Marta weszła pokazała ręką, abym wsiadła za nią. Pan zamknął za mną drzwi i sam usiadł za kierownicą. Jedziemy już około 10 minut, jedziemy w ciszy. W końcu odzywa się Marta:
- Twój tata dużo mi o tobie opowiadał, bardzo się cieszę, że w końcu mogę cię poznać.
- Mój tata?? - zapytałam zdziwiona, kiedy on z nią rozmawiał??
- Tak bardzo często tu przyjeżdża. Nie mów, że nie wiedziałaś.
- Tak po prawdzie to dopiero wczoraj tata powiedział mi o swoim koledze i o tobie. Nie wiedziałam, że długo się znają. - powiedziałam trochę zmieszana
- Koledze, przecież twój tata to...
- Bardzo dobry kolega twojego taty. - odpowiedział za nią ten pan. Marta popatrzyła na niego z takim zdziwieniem dlaczego jej przerwał.
- Tak... - powiedział Marta - słyszałam, że pięknie śpiewasz, to prawda?? - ewidentnie zmienia temat. O co tu chodzi??
- Tak. Śpiewam i gram na pianinie i gitarze. Nie powiedziałabym, że śpiewam pięknie, ale bardzo to kocham.
- Ale ci fajnie ja też zawsze chciałam śpiewać, ale jakoś nigdy nie miałam okazji, aby się tego uczyć.
- Muzyka jest po prostu genialna, gdy śpiewam to budzę się po prostu w moim świecie.
- I nie przestaniesz ni na sekunde, bo to twoje przeznaczenie??
- Skąd to znasz, to przeciesz tekst mojej piosenki??
- Bardzo podoba mi się ta piosenka jest chyba moją ulubioną. Znam ją od twojego ojca przesłał nam kiedyś nagranie jak śpiewałaś. O już jesteśmy! - wyszłyśmy z samochodu. Moim oczom ukazał się duży dom, a w środku jeszcze większy....
Marco:
Usłyszałem za sobą czyjeś kroki obróciłem się pełen nadziei, ale to jednak nie ona.
- Cześć! - usłyszałem jej głos
- Cześć..
- Wem, że nie mnie się tu spodziewałeś, ale wiem, że Francesca już nic do ciebie nie czuje, więc pomyślałam, że może dasz mi szansę??
- Nie rozumiem. Przecież próbowałaś pomóc mi umówić się z Fran??
- Gdy tylko cię zobaczyłam, w tedy gdy zderzylismy się wychodzac z sali od razu cię polubiłam, ale potem powiedziałeś, że jesteś Marco, więc pomogłam ci z Fran bo źle bym się czuła kranąc chłopaka przyjaciółce. Nawet się pogodziłam z tym, że nigdy nie będziemy razem, ale gdy Francesca powiedziała mi dziś, że już nic do ciebie nie czuje to pomyślałam, że to moja jedyna szansa.
-Ja nie wiem co powiedziać. Zaskoczyłaś mnie.
- Wiem ty pewnie nie czujesz tego co ja, ale musiałam ci to powiedzieć, bo później bym sobie wyrzucała, że miałam taką szanę i ją zmarnowałam.
- Wiesz tak w sumie to możemy spróbować. - Bo co mi szkodzi??? Podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła...
:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
To mamy kolejny rozdział. Jest mi trochę smutno, że pod ostatnim postem znowu brak komentarzy. Z tego powodu stanowiłam, że napsze jednak w tym opowiadaniu 40 rozdziałów, a nie 50. Innymi słowy jeszcze 5 rozdziałów i nowe opowiadanie. Niestety będę zmuszona opóścić jeden zaplanowany wątek, bo miałam w planach napisać, że Tomas wrócił z Hiszpanii, ale nie stety nie będzie wątku z Tomasem. Mogę zagwarantować, że na końcu będzie Leonetta. Natomiast nie będzie Marcesci. O właśnie wiecie kim była ta dziewczyna, z którą rozmawiał Marco?? Domyśliliście się?? Jeśli nie, to dowiecie się w najbliższym czasie ;) Wracając do par na końcu opowiadania, Marco będzie z tą dziewczyną, z którą dziś rozmawiał. Fedeletta i Leoncesca to pary, które zamierzam stworzyć. A i oczywiście będzie też Naxi. A Francesca na końcu będzie z Fede.Mam taki plan, aby te pieć rozdziałów napisać do końca roku i od stycznia zacząć nowe opowiadanie. Wiem wiem rozpisałam się, i myślę, że was nie zanudziałam i, że chociaż jedna osoba to przeczytała :)
Uwielbiam was i pozdrawiam Asia ......
środa, 5 listopada 2014
Rozdział 34
W poprzednim rozdziale...
Następnego dnia....
Violetta pakuje się na wyjazd. Następnie Violetta idzie się pożegnać z Federiciem. Viola prosi chłopaka, aby nikomu nie mówił, że się odnalazła, a on każe jej dzwonić codziennie. Żegnają się Violetta odjeżdża, a Fede idzie do studia, gdzie spotyka się z Leonem, który zaczyna mu tłumaczyć dlaczego ma bliźniaka...
Narrator:
Leon: I w tedy w nocy dowiedziałem się, że moja mama.... była w ciąży bliźniaczej.
Fede: To by wiele wyjaśniało.
L: Lekarz powiedział to mojemu ojcu, bo moja mama była bardzo uparta i nie dało się jej o tym powiedzieć. Mój ojciec już w tedy miał kochankę i od razu pomyślał o niej. Poprosił lekarza, aby nic mamie o tym nie wspominał. Nie chciał mi powiedzieć jakim cudem mama podczas porodu i pobytu w szpitalu nie odkryła, że urodziła bliźniaki. Nie do końca rozumiem też jak ojciec wyniósł drugie dziecko ze szpitala bez jej wiedzy, ale to już jego tajemnica. W każdym bądź razie mój ojciec nie wiedzieć czemu swojego drugiego syna też nazwał Leon. Ja z ojcem spotykam się w weekendy, ale nigdy nie byłem u niego w domu i nie poznałem jego dziewczyny. Teraz już wiem dlaczego nigdy nie zaprosił mnie do domu. W tym wszystkim najśmieszniejsze jest to, że w urzędzie ten drugi Leon jest zapisany jako syn Esmeraldy i mojego ojca, a ja jako syn moich rodziców i dziwi mnie to, że nikogo nie zdziwiło to, że oboje mamy identyczne imię i nazwisko. Mój ojciec miał nadzieję, że jego kłamstwa nie wyjdą na jaw. Podobno chciał mnie i Leona poznać w dniu naszych osiemnastych urodzin. Nie mogę uwierzyć, że żyłem w takim kłamstwie.
F: Masakra. Twój ojciec to niezły kanciarz. Ukrywać coś takiego przez 17 lat. Dobra chodźmy lepiej na zajęcia, które się zaraz zaczną.
Chwilkę później na zajęciach...
Natalia:
- Dobrze, a więc zaczynajmy zajęcia. Zacznijmy może od piosenki Natalii i Federica. - powiedział Pablo. Wyszłam na scenę, a za mną wyszedł Federico. Zaśpiewaliśmy tak.
- Bardzo dobrze. Na prawdę wychodzi wam to dobrze. Zadanie zaliczone. - powiedział Pablo - to teraz może Ludmiła i Nata. - Znów wyszłam na scenę. Ludmiła dziś o dziwo nie protestowała tylko zaśpiewała. Pablo zaliczył nam zadanie i zeszłyśmy ze sceny. Teraz miała zaśpiewać Violetta, Francesca i Camila, lecz Violi dalej nie ma, więc Pablo postanowił, aby Fran i Cami zaśpiewały same. Wyszły na scenę i zaśpiewały, ale strasznie im to nie wyszło. Myliły się w tekście. Śpiewały w tym samym czasie lub nie śpiewała żadna.
- Przepraszamy Pablo, ale piosenkę mamy podzieloną na trzy głosy. Musimy zmienić cały tekst na dwa głosy. - tłumaczy się Fran
- Dobrze zajmijcie się tym. Puki co zadania nie zaliczam. Daje wam czas do jutra i chcę usłyszeć piosenkę. - odpowiedział Pablo - To chyba już wszystkie piosenki. Więc zaczniemy...
- Nie Pablo jeszcze ja i Leon. - powiedział Marco
- A tak faktycznie wy też mieliście napisać piosenkę. No to wychodźcie na scenę i śpiewajcie.
Wyszli na scenę zaśpiewali Entre dos mundos. Wyszło im na prawdę dobrze. Pablo im też zaliczył zadanie. Powiedział też, że za niedługo będzie koncert na zakończenie semestru i musimy zacząć pisać piosenki na koncert. Zajęcia się skończyły. Wszyscy się rozeszli. Ja też wyszłam....
Francesca:
Całą noc myślałam o tym co zrobić z Marco. Wciąż nie wiem czy iść czy nie iść na to spotkanie. Zdałam sobie sprawę z tego, że już nie czuję nic do Marco.
- Cześć! - usłyszałam głos Oliwi, który wyrwał mnie z zamyślenia
- H-hej!
- Co się dzieje??
- Nic
- Przecież widzę, za dobrze cię znam...
- No dobra chodzi o Marco.
- Mogłam się domyślić. - zaśmiała się, a ja się odwróciłam i chciałam odejść, lecz ona złapała mnie za ramię i powiedziała:
- Czekaj, nie chciałam... Opowiadaj..
- Po co mam opowiadać ci skoro i tak cię to nie interesuje. - rzekłam
- Fran, jesteśmy przyjaciółkami od bardzo dawna i dobrze wiesz, że twoje problemy to też moje problemy, nie chcę, abyś chodziła smutna. Proszę powiedz o co chodzi.
- Dobrze! - przekonała mnie - Wczoraj wieczorem przyszedł pod nasz dom i bardzo mnie przepraszał za to całe zamieszanie z Larą
- A to jego wczoraj słyszałam, to dobrze bo już myślałam, że słyszę duchy.... - zaśmiałam się
- No i on powiedział, że jutro znaczy się no dziś będzie czekał na mnie po zajęciach w parku. Mam przyjść jeśli chcę dać nam szansę, a jeśli nie przyjdę to mamy zostać przyjaciółmi.
- No to w czym problem leć tam bo zaraz nie zdążysz.
- Ale właśnie chodzi o to, że ja już nic do niego nie czuję..- powiedziałam to na jednym oddechu.
- O!
-O, o i tylko tyle masz mi do powiedzenia??
- Nie no tylko myślałam, że wy to tak na poważnie i no... szkoda go, bo to w sumie fajny chłopak, ale.. skoro tak nagle przestał ci się podobać to myślę, że jest ku temu jakiś powód... KTO jest tym powodem - powiedziała z dużym naciskiem na KTO, a ja się uśmiechnęłam..
- Czyli widzę, że znam cię dobrze... - powiedziała z chytrym uśmieszkiem. Tak gadając doszłyśmy do domu.
- Wiesz Fran chyba zostawiłam w studiu telefon. Zaraz wrócę. - i odeszła, a ja weszłam do domu
Marco:
Siedzę tu i w sumie już straciłem nadzieję, że tu przyjdzie, ale zostanę tu jeszcze chwilę..
10 minut później...
Usłyszałem za sobą czyjeś kroki. Obróciłem się pełen nadziejii....
*******************************************************************************
No to na dzisiaj tyle. Trochę mi przykro, że pod ostatnim rozdziałem brak komentarzy, ale daje wam jeszcze jedną szansę.
Historia Leona wyjaśniona.
Violetta i jej wycieczka... w następnym rozdziale
Marcesca.... niestety skończona, gdyż mam co do tych osób inne plany...
Leonetta.... nie gadała ze sobą od dawna i.... sami zobaczycie.
W każdym bądź razie jeśli chcecie wiedzieć co z Violettą i kto przyszedł do Marco to.... regularnie sprawdzajcie bloga ;)
Pozdrawiam Asia :*
Następnego dnia....
Violetta pakuje się na wyjazd. Następnie Violetta idzie się pożegnać z Federiciem. Viola prosi chłopaka, aby nikomu nie mówił, że się odnalazła, a on każe jej dzwonić codziennie. Żegnają się Violetta odjeżdża, a Fede idzie do studia, gdzie spotyka się z Leonem, który zaczyna mu tłumaczyć dlaczego ma bliźniaka...
Narrator:
Leon: I w tedy w nocy dowiedziałem się, że moja mama.... była w ciąży bliźniaczej.
Fede: To by wiele wyjaśniało.
L: Lekarz powiedział to mojemu ojcu, bo moja mama była bardzo uparta i nie dało się jej o tym powiedzieć. Mój ojciec już w tedy miał kochankę i od razu pomyślał o niej. Poprosił lekarza, aby nic mamie o tym nie wspominał. Nie chciał mi powiedzieć jakim cudem mama podczas porodu i pobytu w szpitalu nie odkryła, że urodziła bliźniaki. Nie do końca rozumiem też jak ojciec wyniósł drugie dziecko ze szpitala bez jej wiedzy, ale to już jego tajemnica. W każdym bądź razie mój ojciec nie wiedzieć czemu swojego drugiego syna też nazwał Leon. Ja z ojcem spotykam się w weekendy, ale nigdy nie byłem u niego w domu i nie poznałem jego dziewczyny. Teraz już wiem dlaczego nigdy nie zaprosił mnie do domu. W tym wszystkim najśmieszniejsze jest to, że w urzędzie ten drugi Leon jest zapisany jako syn Esmeraldy i mojego ojca, a ja jako syn moich rodziców i dziwi mnie to, że nikogo nie zdziwiło to, że oboje mamy identyczne imię i nazwisko. Mój ojciec miał nadzieję, że jego kłamstwa nie wyjdą na jaw. Podobno chciał mnie i Leona poznać w dniu naszych osiemnastych urodzin. Nie mogę uwierzyć, że żyłem w takim kłamstwie.
F: Masakra. Twój ojciec to niezły kanciarz. Ukrywać coś takiego przez 17 lat. Dobra chodźmy lepiej na zajęcia, które się zaraz zaczną.
Chwilkę później na zajęciach...
Natalia:
- Dobrze, a więc zaczynajmy zajęcia. Zacznijmy może od piosenki Natalii i Federica. - powiedział Pablo. Wyszłam na scenę, a za mną wyszedł Federico. Zaśpiewaliśmy tak.
- Bardzo dobrze. Na prawdę wychodzi wam to dobrze. Zadanie zaliczone. - powiedział Pablo - to teraz może Ludmiła i Nata. - Znów wyszłam na scenę. Ludmiła dziś o dziwo nie protestowała tylko zaśpiewała. Pablo zaliczył nam zadanie i zeszłyśmy ze sceny. Teraz miała zaśpiewać Violetta, Francesca i Camila, lecz Violi dalej nie ma, więc Pablo postanowił, aby Fran i Cami zaśpiewały same. Wyszły na scenę i zaśpiewały, ale strasznie im to nie wyszło. Myliły się w tekście. Śpiewały w tym samym czasie lub nie śpiewała żadna.
- Przepraszamy Pablo, ale piosenkę mamy podzieloną na trzy głosy. Musimy zmienić cały tekst na dwa głosy. - tłumaczy się Fran
- Dobrze zajmijcie się tym. Puki co zadania nie zaliczam. Daje wam czas do jutra i chcę usłyszeć piosenkę. - odpowiedział Pablo - To chyba już wszystkie piosenki. Więc zaczniemy...
- Nie Pablo jeszcze ja i Leon. - powiedział Marco
- A tak faktycznie wy też mieliście napisać piosenkę. No to wychodźcie na scenę i śpiewajcie.
Wyszli na scenę zaśpiewali Entre dos mundos. Wyszło im na prawdę dobrze. Pablo im też zaliczył zadanie. Powiedział też, że za niedługo będzie koncert na zakończenie semestru i musimy zacząć pisać piosenki na koncert. Zajęcia się skończyły. Wszyscy się rozeszli. Ja też wyszłam....
Francesca:
Całą noc myślałam o tym co zrobić z Marco. Wciąż nie wiem czy iść czy nie iść na to spotkanie. Zdałam sobie sprawę z tego, że już nie czuję nic do Marco.
- Cześć! - usłyszałam głos Oliwi, który wyrwał mnie z zamyślenia
- H-hej!
- Co się dzieje??
- Nic
- Przecież widzę, za dobrze cię znam...
- No dobra chodzi o Marco.
- Mogłam się domyślić. - zaśmiała się, a ja się odwróciłam i chciałam odejść, lecz ona złapała mnie za ramię i powiedziała:
- Czekaj, nie chciałam... Opowiadaj..
- Po co mam opowiadać ci skoro i tak cię to nie interesuje. - rzekłam
- Fran, jesteśmy przyjaciółkami od bardzo dawna i dobrze wiesz, że twoje problemy to też moje problemy, nie chcę, abyś chodziła smutna. Proszę powiedz o co chodzi.
- Dobrze! - przekonała mnie - Wczoraj wieczorem przyszedł pod nasz dom i bardzo mnie przepraszał za to całe zamieszanie z Larą
- A to jego wczoraj słyszałam, to dobrze bo już myślałam, że słyszę duchy.... - zaśmiałam się
- No i on powiedział, że jutro znaczy się no dziś będzie czekał na mnie po zajęciach w parku. Mam przyjść jeśli chcę dać nam szansę, a jeśli nie przyjdę to mamy zostać przyjaciółmi.
- No to w czym problem leć tam bo zaraz nie zdążysz.
- Ale właśnie chodzi o to, że ja już nic do niego nie czuję..- powiedziałam to na jednym oddechu.
- O!
-O, o i tylko tyle masz mi do powiedzenia??
- Nie no tylko myślałam, że wy to tak na poważnie i no... szkoda go, bo to w sumie fajny chłopak, ale.. skoro tak nagle przestał ci się podobać to myślę, że jest ku temu jakiś powód... KTO jest tym powodem - powiedziała z dużym naciskiem na KTO, a ja się uśmiechnęłam..
- Czyli widzę, że znam cię dobrze... - powiedziała z chytrym uśmieszkiem. Tak gadając doszłyśmy do domu.
- Wiesz Fran chyba zostawiłam w studiu telefon. Zaraz wrócę. - i odeszła, a ja weszłam do domu
Marco:
Siedzę tu i w sumie już straciłem nadzieję, że tu przyjdzie, ale zostanę tu jeszcze chwilę..
10 minut później...
Usłyszałem za sobą czyjeś kroki. Obróciłem się pełen nadziejii....
*******************************************************************************
No to na dzisiaj tyle. Trochę mi przykro, że pod ostatnim rozdziałem brak komentarzy, ale daje wam jeszcze jedną szansę.
Historia Leona wyjaśniona.
Violetta i jej wycieczka... w następnym rozdziale
Marcesca.... niestety skończona, gdyż mam co do tych osób inne plany...
Leonetta.... nie gadała ze sobą od dawna i.... sami zobaczycie.
W każdym bądź razie jeśli chcecie wiedzieć co z Violettą i kto przyszedł do Marco to.... regularnie sprawdzajcie bloga ;)
Pozdrawiam Asia :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)