poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 14

Rozmowa telefoniczna Francesci nie trwała długo. Najwyżej minutę. Dziewczyna odebrała telefon ze zdziwieniem i zdenerwowaniem (zawsze była zdenerwowana), lecz po kazdej sekundzie jej oczy powiększały się, a ułożenie warg coraz bardziej przypominało uśmiech. Dziewczyna prawie się nie odzywała pomijając raz wypowiedziane "tak" Cały czas słuchała kobiety w telefonie. Nawet po rozłączeniu nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Siedziała przez chwilę bez ruchu na łóżku z wielkimi wytrzeszczonymi oczami i uśmiechem odsłaniającym zęby. Jednak nie trwało to długo stopniowo jej oczy się zmniejszały, a uśmiech znikał, jakby coś do niej docierało. Po kilku minutach patrzeniasie przed siebie i analizowania czegoś w głowie, wstała. Skierowała się do szafy i wyciągnęła z jej najdalszego kąta żółtą (jajecznicowatą) sukienkę na ramiączkach. Dostała ją od rodziców na urodziny. Niemyślcie sobie, że to był nie trafiony prezent, to był specjalnie nie trafiony prezent tą sukienkę dostała mama Francesci po jej kuzynce. Stwierdzili, że jest brzydka i w sam raz dodatkowo zgnębi ich córkę. Lecz teraz to się dla niej nie liczyło. Ważne było że była kolorowa, żywa, kojarzyła jej się ze szczęściem. Choć sama nie umiała sobie wytłumaczyć dlaczego, przecież powinna przywoływać złe wspomnienie rodziców dla których się nie liczy, a jednak ubrała ją i mimo, że wyglądała jak kurczak uśmiechała się do swojego odbicia w lustrze. Znowu schyliła się do szafy i wyciągneła stary miętowy sweterek. On miał w sobie jeszcze wiecej radości niż sukienka. Francesca dostała go od Camili na urodziny. Ostatnie szczęśliwe urodziny. Ubrała go na siebie. Miał za krótkie rękawy więc je podwinęła, gólnie cały był za mały. Zamiast kończyć się na biodrach kończył sie nad talią. Stanęła przed lustrem i związała dwa konce swetra w supełek. Patrzyła na swoje odbicie, lecz dalej jej czegoś brakowało. Nagle przypomniała sobie, że na te urodziny dostała pasującą do sweterka opaskę. Po chwli ją znalazła. Co z tego, że gdy ją ubrała mocno uciskała ją za uszami. To nie było teraz ważne. Ważne było to, że zadzwoniła pielęgniarka którą spotkała w szpitalu i powiedziała, że zaraz po wyjściu Francesci ze szpitala Camila otworzyła oczy. Francesca uświadomiła sobie, że nie może pokazać Camili co się z nią stało przez ten wypadek, wie, że Camila pamieta ją jako kolorowo ubraną i uśmiechniętą Francesce. Dziewczyna ma tylko kilka dni, aby znów się nią stać.

17 październik czwartek
7:00
Francesce zadzwonił budzik i dziewczyna zerwała się na równe nogi. Usiadła na łóżku bojąc się dzisiejszego dnia. Chwilkę później zadzwonił budzik Natalii, która również wyjątkowo szybko zwlekła się z łóżka.
- Natalia? - zapytała niepewnym tonem
- Tak - odpowiedziała zdziwiona współlokatorka
- Możesz mi pomóc? - wciąż mówiła bardzo niepewnym głosem, który jeszcze bardziej zdziwił Natalie
- W czym?
- Powiem ci jeżeli mi pomozesz. To jak? Moge na ciebie liczyć? - spojrzała na Natalie tak normalnie. Jakby na prawdę potrzebowała pomocy. Natalia przytaknęła:
- To co mam zrobić? - zapytała z uśmiechem
- Pomożesz mi.... przestać być postrachem szkoły? - nastała cisza. Natalia nie mogła uwierzyć w to co usłyszała
- Ale jak mam to zrobić? - zapytała po chwili
- No pomóż mi być taką jak ty. Ubierz mnie normalnie. Pokaż jak mam się zachowywać. Co robić, by wszyscy zapomnieli i żeby wszystko było tak jak dawniej... - popatrzyła błagającym spojrzeniem na Natalie, lecz ta nic nie mówiła. - Wiem, że to trudne przez pięć lat traktowali mnie jak morderczynie, że zaczęłam się tak zachowywać. Ukrywałam uczucia, żeby nie cierpieć. Nie reagowałam na głupie zaczepki. Dusiłam wszystko w sobie przez pięć lat. Przez pięć lat byłam robotem! Albo gorzej byłam zombiakiem,  nie chciałam się przeciwstawiać oskarżeniom, nie próbowałam. Stałam się tym kim chcieli. Lecz już dłużej nie wytrzymam. Przez pięć lat żyłam jak zombie. Bez emocji i uczuć. Wstawałam rano niechętnie jedyne co chciałam to przeżyć dany dzień. Lecz mam już dość. Nie chce tak dłużej żyć. Nie che, aby ona się dowiedziała co się ze mną stało. Tylko ty możesz mi pomóc. Ty i Diego. Tylko wy się mnie nie boicie. Proszę pomóżcie mi! Mam niewiele czasu.
- Pomoge ci. Diego też ci pomoże. Tylko nie wiem od czego zacząć. - mówi Natalia
- Wiem. Wszystko we mnie jest do zmiany.
- Może najpierw jakoś bardzej kolorowo się ubierzesz i może postarasz się na wszystkich nie warczeć i częściej się uśmiechać? - zapytała niepewnie bojąc się, że jakaś część dawnej Francesci się odezwie i zdenerwuje się na nią. Jednak tak się nie stało
- Dobrze to co mam ubrać? - zapytała uśmiechając się.
Po kilkunastu minutach obie były ubrane. Francesca w czerwoną rozkloszowaną spódnie porzyczoną od Natali, biały t-shit w czarne paseczki i jeansową kurtkę oraz  swoje szare trampki. Zaś Natalia ubrała jeansową sukienkę z krótkim rękawem i białą kurtkę ramoneske. Obie dziewczyny miały rozpuszczone włosy. Tylko jedna proste, druga kręcone.
- Lepiej już choćmy do szkoły. Jeżeli naprawiamy twoją reputacje to lepiej żebyś się nie spóźniała na lekcje i nie wagarowała. - Natlia się uśmiechnęła do współlokatorki i razem wyszły do szkoły. Po drodze spotkały Diega i powiedziały mu, że Francesca zamierza się zmienić i całą drogę tłumaczyli jej co ma robić, a czego nie.
******************************************************
Przepraszam, że dopiero dziś, ale byłam na wsi u przyjaciółki i dopiero wczoraj wróciłam. Mam dla was dziś krotki rozdział, ale jeszcze w tym tygodniu coś dodam, po potem wyjeżdżam na kolonie i mnie nie będzie, ale za to raczej cały sierpień siedze w domu to będę miała czas, żeby pisać. Chcę także przeprosić tych których blogi czytam, że ostatnio nie komentowałam. Obiecuję że to nadrobie!
Wracając jak sie podoba? Przemiana Francesci w pełni! Trochę smutku trochę radości! Trochę tajemnic wyjaśnionych! Mam nadzieję że się podoba.
Kocham was!
Asia ;)

sobota, 4 lipca 2015

Rozdział 13

16 październik środa
19:12
Diego nie wszedł za nią do sali. Stanął za otwartymi drzwiami, tak, że ona go nie widziała, a on ją tak. Dziewczyna znalazła gitarę. Usiadła na krześle, wzięła do rąk gitarę. Położyła zeszyt na stojaku przed sobą. Zagrała coś na gitarze. Chwile coś grała, nie wiem, czy sprawdzała melodie, czy stroiła gitarę, nie znam się na tym. Diego, który ją obserwował pomyślał "Ona umie grać na gitarze! Co jeszcze ukrywa!" Francesca zaczęła lekko nucić. W zeszycie ma napisany tekst, który zaczyna śpiewać przygrywając sobie na gitarze i zapisując obok słów chwyty:

Spoglądam pewnie w przyszłość
Robię kolejny krok
Trzeba zacząć żyć
Na korzyść czasu
Za mną zostaje przeszłość
I wszystko złe odeszło
Mam tylko jedno marzenie, ku któremu zmierzam
To jest to, co czuję
Brakuje mi odwagi
Żeby powiedzieć, że
Wszystko jest możliwe
Szukam mego przeznaczenia
mego marzenia
Ponieważ ja
Nauczyłam się mówić żegnaj
Diego jest pod wrażeniem. Wchodzi do sali. Francesca jest zbyt zamyślona i go nie zauważa:
- Piękny tekst. Co się stało, że tak się zmieniło twoje podejście? - pyta chłopak, Francesca się wzdryga
- Ale mnie przestraszyłeś? Co tu robisz?
- Przyszedłem za tobą, ten tekst jest naprawdę dobry, ale nie wiedziałem, że znasz się na muzyce,
- Dzięki, uczyłam się jeszcze zanim to wszystko... zresztą już nie ważne. Wszystko wróci do normy. - uśmiechnęła się szczerze
- Powiesz mi co się stało?- dziewczyna milczy - możesz zaśpiewać to jeszcze raz? - Diego zmienia temat. Nie odpowiada, tylko zaczyna śpiewać. Gdy kończy Diego mówi:
- Ja bym dodał jeszcze coś na początek na przykład- bierze drugą gitarę siada obok Francesci i zaczyna śpiewać:
Poszukuję mojego magicznego przeznaczenia
Ponieważ zależy mi
na pożegnaniu
Spoglądam pewnie w przyszłość
Robię kolejny krok
Trzeba zacząć żyć
Na korzyść czasu


Przestaje i pyta:
-Może być?
- Bardzo mi się podoba. Czekaj zapiszę. - notuje w zeszycie. i Zaczyna grać od początku.  Ona gra, i razem spiewają.  Gdy kończą słyszą, że ktoś klaszcze. Odwracają się w stronę drzwi. Stoi w nich nauczycielka muzyki-Ancheles.
- Piękna piosenka. Razem ją napisaliście? - pyta przestając klaskać
- W sumię to dzieło Francesci. - mówi Diego i wstaje
- Bardzo mi się podoba możecie zaśpiewać jeszcze raz? - spełniają prośbę nauczycielki.
- Mozecie przyjść do mnie jutro po lekcjach? Pomogłabym wam przy tej piosence... -nie udaje jej się skończyć, bo Francesca jej przerywa
- Nie! Nie musi mi pani pamagać. Ja już muszę iść. Pzepraszam, że weszłam do szkoły o tej porze. - wstaje, kładzie gitarę tam skąd ją wzięła i kieruję się w stronę drzwi. 
- Czekaj Francesca,  - chłopak wstaje i idzie za nią - Przeciesz  byłaś tak szczęścilwa? -
- Jeżeli nie chcecie pomocy ja nie nalegam. Sala muzyczna bedzie zawsze dla was otwarta, ale następnym razem przyjdźcie trochę wczesniej - wtrąca Ancheles.
 Nie będzie następnego razu. - Pewnie mówi Francesca i wychodzi z sali.
- Jak to zrobiłeś? - pyta nauczycielka
- Ja? Co zrobiłem? - pyta Diego odkładając gitarę na miejsce.
- Nie wiem co zrobiłeś, ale ją ... jakby to powiedzieć... naprawiłeś! Taki tekst jej ust to jak rewolucja! Brzmi jak początek czegoś wielkiego!
- Ale to nie moja zasługa.
- Nie wiem, kto to sprawił, ale ty na pewno miałeś w tym swój udział. Tylko nie zepsuj tego. Jeżeli teraz znów coś pójdzie nie tak to... Może być dużo gorzej. Po tej tragedii 5 lat zajęło jej pozbieranie się. Co ja mówię ona dopiero zaczęła się zbierać. Widzę w niej nową energię, ten sam blask co 10 lat temu, gdy przyszła pierwszy raz do szkoły. Często tu siedziały z Camilą... Były szczęścliwe. Wydaje mi się, że ta gruba warstwa lodu, która okryła jej serce o tej tragedii zaczęła się topić. Bardzo się z tego cieszę.  Nie zatrzymuję cię dłużej. Idź już do siebie. - Chłopak w trakcie monologu nauczycielki zauważył, że Francesca zapimniała zeszytu i zabrał go ze sobą wychodząc. Było za późno, żeby iść jej go odnieśc.. Nie chciało mu się już iść do P. Więc poszedł do B. Do swojego pokoju. Całą noc chodziła mu po głowie ta piosenka.
A wy penie chcielibyście wiedzieć co się stało w trakcie konkursu, że spowodowało przemianę Francesci. Ona siedziała w pokoju, gdy zadzwonił jej telefon. Niby nic dziwnego, a jednak. Zadzwonił jej telefon! Nie ma w komórce, ani jednego kontaktu! Nawet rodzice do niej nigdy nie dzwonią. Numer oczywiście był obcy. Odebrała i usłyszała w słuchawce wyraźny kobiecy głos......
*******************************************************
DAM DAM DAM!!!
Przerwałam w kluczowym momencie!! Wiem jestem okrutna!!! Buchacha!!!
Trochę mi odbija. Wracając do rzeczy. Oto kolejny rozdział. W końcu udało mi się go skończyć. Jakoś nigdy nie chciało mi się wyciągnąć klawiatury i go skońcyć.  Bardzo mnie intryguje czy wam się podoba bo mi tak!  Dobra co się będę więcej rozpisywać?
Całusy :)
Asia <3